piątek, 14 stycznia 2011

Podsumowanie roku 2010 - wiele zdjęć, wiele wspomnień!

Chociaż rok 2011 ma już niemal dwa tygodnie, to w skali 12 miesięcy i tak jest to dopiero jego początek. Dlatego jeszcze nie jest za późno na podsumowanie 2010 roku. W większości pokazuję wam poniżej zdjęcia, których jeszcze nie widzieliście, co nie oznacza, że są one jakieś super, raczej przeciwnie. W ogóle wybierając foty do tego posta zmartwiłam się, że mam naprawdę mało jakościowo dobrych. I nie mówię tu nawet o jakości wynikającej z rodzaju aparatu, lecz o ujęciach, kompozycji, ciekawym przedstawieniu sytuacji itd. Poprawa zaczyna się mniej więcej od września, kiedy to zainteresowałam się bardziej fotografią i tym jak robić ciekawe zdjęcia, choć do efektu jakiego bym chciała mam jeszcze baaaaaaardzo daleko (nie mówiąc o efekcie idealnym - lata świetlne!). Na dodatek na wszelkich uroczystościach rodzinnych nie ma mi kto robić zdjęć, nad czym boleję, ale nic nie poradzę.

Na rok 2011 mam wiele marzeń i planów, jednak pozostając w tematyce blogowej życzyłabym sobie dalszych postępów w dziedzinie stylu oraz więcej chętnych fotografów w moim otoczeniu, aby blog, który jest dla mnie przyjemnością, mógł dawać mi coraz więcej satysfakcji! 

Tymczasem mam nadzieję, że niniejszy post wam się spodoba :) Uwaga! Dużo zdjęć!
____________________________________________________________________

STYCZEŃ 
 (a właściwie to koniec grudnia 2009, ale nie miałam zdjęć ze stycznia :])
Tradycyjne spotkanie z Han i Alice u mnie w domku. Oczywiście przy grzanym winie!

LUTY
W lutym mam urodziny. Jednak żadnych ciekawych zdjęć z tego dnia nie mam. Mam jednak zdjęcia prezentu, jaki zrobiłam sama sobie - tragusa. Luty to także walentynki. Wybrałam się z chłopakiem do The Mexican - już nieraz mówiłam, że kocham to miejsce!

MARZEC
 Marzec to pierwsze oznaki wiosny, radość w powietrzu i coraz lżejsze rzeczy na sobie. Mój pierwszy zestaw na blogu w wiosennych ciuchach i pierwszy tak dobrze przez was przyjęty (TU POST). Nabrałam wiatru w żagle!

KWIECIEŃ
Kwiecień to przede wszystkim Wielkanoc, która w 2010 udała się naprawdę sympatycznie i rodzinnie. Jeśli chodzi o ciuchy - pierwsze wyjścia bez płaszcza/kurtki, za to w grubym swetrze (TU POST). Nie sądziłam wtedy, że ten czarny stanie się moim ulubionym w tegorocznej zimie.
 

MAJ
W tym miesiącu wydarzyło się wiele, mam również zdjęcia dokumentujące to. Po pierwsze urodziny mojej mamy. Pamiętam ten dzień dokładnie. Cały tydzień padało, a dokładnie w urodziny wyszło słońce. Poszliśmy na obiad do Mexicany, następnie zrobiliśmy z rodzicami długi spacer po Starym Rynku i okolicach
 W maju urodziny ma również Alicja. Poniżej widzicie, jak byłam na jej imprezie ubrana (TU POST). Obok występuję ja w charakterze konia. Jeźdźcem jest moje Słońce, chrześniaczka Helenka
 Niestety pod koniec maja umarł taki człowiek, jakich nigdy się nie zapomina i nigdy nie udaje się odżałować. Był to mój promotor, przewspaniały człowiek. Wierzcie mi, nieczęsto się zdarza tak pokochać profesora z uczelni. Raczej się ich nie lubi, prawda? A my go kochaliśmy i do dziś bardzo często go wspominamy!
 
CZERWIEC
Co można robić w czerwcu? Byczyć się, spacerować (TU POST), rozkoszować przyrodą i... jeździć rowerem!! Może nie mówiłam o tym na blogu, więc nie wiecie, ale kocham rower i wycieczki. Całe lato codziennie gdzieś jeździłam, również do pracy. Gdy przyszły zimne dni, nie mogłam się przestawić na MPK :/
 

LIPIEC
Pamiętacie lipcowe upały? Żyć się nie chciało! Przyznam, że zmarnowałam sporo czasu, bo nie miałam po prostu sił się ruszyć z tapczanu. Poniżej wypad na Stary Rynek, wieczorem, gdy teoretycznie powinno być chłodniej. Ale o ile pamiętam, wracałam koło północy i myślałam, że nie wytrzymam z gorąca. To była przesada, niestety...(TU I TU POST)
W lipcu mój tata ma imieniny i urodziny. Gdzie mogliśmy je świętować, jak nie w The Mexican? 
Jednak w lipcu najważniejszy był wyjazd w góry. Kosztował mnie on mnóstwo nerwów zanim pojechałam, jednak pobyt wszystkie je wynagrodził. Było fantastycznie! Ale jak może być inaczej, skoro kocham Tatry i Zakopane całym sercem?? (TU POST O GÓRACH)
 

SIERPIEŃ
W sierpniu moja siostra urodziła swoje trzecie dziecko, Maksa. Poniższe zdjęcie jest pamiątką po wyjściu z pozostałą dwójką na Stary Rynek. Szwagier był oczywiście z siostrą, a ja wzięłam w tym czasie dzieciaki i wraz z babcią poszliśmy na lody bez ograniczeń - w końcu było co czcić! (TU POST Z CHRZTU MAKSA)
 Na poniższym zdjęciu uwieczniony spacer, spontaniczny i bez okazji (TU POST). Bardzo spodobała wam się moja maxi dress i ja wam się nie dziwię!!

WRZESIEŃ
Wrzesień to miesiąc zmian w życiu osobistym. To również miesiąc, w którym spędziłam jedne z lepszych 4 dni życia! W Karkonoszach byłam prawie po raz pierwszy i na pewno jeszcze wrócę! A na wspomnienie moich kochanych dziewczyn, robi mi się gorąco na sercu! (TU POST Z KARKONOSZY)
 We wrześniu pierwszy raz stanęłam przed lustrzanką. Nie była to profesjonalna sesja, ale była najlepsza jaką dotąd miałam. Uwielbiam zdjęcia z tego dnia. (MOJE ULUBIONE ZDJĘCIA TU)

PAŹDZIERNIK
W październiku było kolejne spotkanie z Han i Alice (właściwie to nawet dwa - TU 1 i TU 2). Ponadto mój pierwszy raz na bilardzie, zaowocował dużą sympatią do tego typu rozrywki (TU POST Z BILARDA). Powtarzałam już kilkakrotnie:) W październiku doszłam również do pewnych wniosków dotyczących mojego stylu, które zaowocowały zmianami, które nawet wy zauważyliście :)
 

LISTOPAD
Wiadomo, Wszystkich Świętych. Poniżej ja z moją kochaną mamą u cioci we Wrześni. Zawsze po odwiedzinach u zmarłych idziemy na obiad z rodziną.
 Na początku listopada byłam także na imprezie w akademiku (TU POST), którą będę długo wspominać. Była fantastyczna. Dzień wcześniej spełniłam swoje kolejne, acz nie ostatnie, marzenie dotyczące piercingu - zrobiłam kółko w nosie.

GRUDZIEŃ
Ostatni miesiąc był obfitujący w wydarzenia. Po pierwsze kupiłam aparat cyfrowy, co sprawiło mi nieziemską radość i z pewnością przyczyni się do poprawy jakości bloga! Po drugie - spotkanie z Hanią i Alą, następna odsłona (TU POST). Ciekawe kiedy następna. Pewnie niebawem!
Co jeszcze? Urodziny mojej babci (zdjęcia w poście ON THE EDGE) Boże Narodzenie (TU MOJA WIGILIA), wizyta u rodziny, u babci...
Ukoronowaniem tegoż roku był oczywiście Sylwester (TU MÓJ SYLWESTER). Ośmielę się powiedzieć, że to był jeden z najlepszych w moim życiu (jeśli nie najlepszy). Poznałam mnóstwo ludzi, bawiłam się cudownie! Oby zawsze tak było! Nawet kac był stosunkowo łagodny! ;)
 
  
Nie powiem, żeby 2010 był super-udany. Owszem, jak widać, było wiele miłych chwil, jednak spotkało mnie również wiele przykrych zdarzeń, wiele zawodów (również na sobie samej), mam wiele gorzkich myśli. Pozostaję jednak dobrej myśli! 
 Oby nowy rok był jeszcze lepszy!!

6 komentarzy:

  1. ślicznie wyglądasz na zdjęciach masz piękny uśmiech, a to już bardzo dożo jeszcze jakiś program do obróbki, więcej zdjęć w plenerze i będzie genialnie powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś sympatyczną normalną dziewczyną , która pokazuje to co naprawde nosi , a nie jakieś kosmiczne stylizacje i to lubie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcie z lutego po prawej stronie cudowne

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteś tak fotogeniczna, że przestałam Cię lubić
    ta żółta spódnica z panterką wygląda cudnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny ten post.bardzo miło się oglądało :))
    zainspirowałaś mnie,może zrobię coś podobnego :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele znajomych miejsc.. fajnie, że i Ty traktujesz bloga, tak jak napisałaś, jako pamiętnik :). To czyni go zdecydowanie ciekawszym.. :).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarz:)

Jeśli jesteś anonimowy - podpisz się!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...