niedziela, 8 sierpnia 2010

Jak przechowuję swoją biżuterię?

Dziś na blogu chyba pierwszy raz post bez moich zdjęć. Chciałabym wam pokazać jak przechowuję biżuterię. Żaden szał, naprawdę, ale uważam, że pomysł miałam niezły, sprawdza się fantastycznie!

Sprawa jest prosta - wystarczy dostać (lub sobie kupić samemu) Ferrero Rocher, spożyć ze smakiem, a następnie wykorzystać opakowanie! Ja ich mam obecnie 7 (zdjęcia robiłam w lutym), co nie oznacza, że zżarłam od razu tyle roszerków! Wiadomo, kilka miesięcy albo może i lat zebranie kolekcji mi zajęło :) Wszystko generalnie trzymam w zamykanej szafce, która stoi blisko fotela, także jak na nim siedzę to mogę wygodnie wybierać błyskotki. Niemal wszystko o czym mówię widoczne jest na zdjęciach.

Po 1. Większość mojej biżuterii trzymam w pojemniczkach "roszerkowych" wg typu np. kolczyki (2 pojemniki), bransoletki, pierścionki i brożki, naszyjniki itp. 

Po 2. Długie naszyjniki, które mogłyby się poplątać oraz te, które najczęściej noszę wiszą sobie na haczykach po wewnętrznej stronie drzwiczek od szafki. Te małe haczyki mi się wiecznie odklejały (nawet na zdjęciu widać, że są jakieś krzywe), więc dwa z nich zastąpiłam tymi dużymi. Są dużo lepsze. Klej mocny i hak więcej mieści.

Po 3. Mam takie pudełko, które dostałam od babci wieki temu zrobione z pudełek od zapałek. Przegródki są malutkie więc trzymam w nich generalnie rzadko noszone drobne kolczyki, wisiorki czy cienkie łańcuszki. 

Po 4. W porcelanowym pojemniczku-serduszku, który kiedyś dostałam i który uważam za bardzo, bardzo brzydki trzymam tzw. bieżącą biżuterię. Czyli np. wracam do domu, zdejmuję pierścionki, łańcuszek czy kolczyki i wrzucam je do tej niby szkatułki (nienawidzę jak mi rzeczy jakiekolwiek leżą na wierzchu, muszę mieć porządek). Co jakiś czas w niej sprzątam, rozprowadzam rzeczy na swoje miejsce, ale zawsze gdy mi się śpieszy to tam właśnie wszystko bieżące wrzucam. Jak wspomniałam, nie podoba mi się ten pojemniczek, ale nikt go nie widzi, a jest wygodne, więc na razie przy nim zostanę.

Po 5. W szafce mam też, zupełnie z tyłu, 2 pudła, gdzie trzymam jakieś starocie, których już nie noszę, stare zegarki, okulary, pudełeczka na biżuterię i tego typu pierdoły :)



I to tyle, mam nadzieję, że komuś ten post się spodoba :) Do usłyszenia niebawem

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Plum, blueberry and lime

Zupełnie nie przypuszczałam, że dziś rano znajdę się w bardzo odległym od mojego domu miejscu w Poznaniu, na poniekąd przymusowym spacerze. Poniekąd, bo nikt mnie nie zmuszał, jednak podziękowałam za wątpliwą przyjemność jaką było kwitnięcie godzinę w niesprzyjającej niczemu atmosferze oczekując na ślusarza w pustej kawalerce. I tak miałam w planie skoczyć do Rossmanna, tyle że innego, a tu napatoczył się Kaufland :) Kupiłam parę drobiazgów, przy okazji wykończyłam chłopaka psychiatrycznie grzebiąc pół godziny w "ścianie płaczu" jak to on mówi (czyli tej ścianie z kosmetykami do make-upu). Wcale nie chciałam go do Rossmanna zabierać, ale dziś wszystko jest na opak :) 

Cel porannej wycieczki z rodzicami był tak zupełnie marny i nieistotny, że pewnie wcale bym się nie wbiła w tą kieckę oraz mocny makijaż gdyby nie fakt, że potrzebowałam odreagowania po tygodniu łażenia do pracy na 12 godzin dziennie. Codziennie czarnobiało i tak samo ubrana, codziennie (mimo, że zdecydowanie nie powinnam!) występowałam w charakterze jakiejś zmory czy coś bo chodziłam niewyspana, nie miałam czasu, albo i siły na make-up, na manicure, nic! No więc przyszedł wolny poniedziałek i fenix odradza się z popiołu :P A za kolejny tydzień kelnerowania pod rząd podziękuję, na cholere mi taka męczarnia, trzeba będzie grafik zmienić na sierpień!

A teraz przepraszam, przepraszam, sorry, że tyle nabazgrałam :) Strój nie inspirowany niczym, po prostu moja mama wyhaczyła tą sukienkę w sh, trochę się posprzeczałyśmy która ją przygarnie. Decyzją mamy została moja i oto mam pierwszą i jedyną jak dotąd w życiu maxi dress :) Kolorki extra (stąd tytuł posta), dekolt cudowny - jest po prostu prześliczna!

Z makijażu jestem dumna, co prawda robiłam go w pośpiechu, ale zestaw kolorów jest premierowy i myślę, że wyszedł fajnie. Ostanio zachwycam się mocnymi, intensywnymi i kolorowymi makijażami. Kilka nowych cieni i innych kosmetycznych drobiazgów mam na liście zakupów pod hasłem "konieczne". Hmmm co ciekawe, pod hasłem "mniej konieczne" mam 3 razy mniej pozycji niż pod hasłem "konieczne"!! Szkoda, że nie jest na odwrót :P





Maxi Dress - Dorothy Perkins, sh
Bolerko - Dorothy Perkins, sh
Japonki - najzwyklejsze w świecie, sh
Naszyjnik - H&M
Kolczyki - z młodości mojej mamy :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...