poniedziałek, 20 września 2010

ME or not ME

Piszę do was niemal słysząc Stinga na stadionie Lecha. Tak, mieszkam bardzo blisko tegoż! O ile się orientuję, jest to pierwszy stadion już gotowy na Euro 2012. Jeśli ktoś nie kojarzy - Sting właśnie występuje na Wielkim Otwarciu. Cieszę się niezmiernie, jestem dumna itd. choć piłkę nożną mam głęboko w ... . Ale serio, zawsze czuję dreszczyk emocji, gdy moje osiedle zapełnia się nadprogramowymi autami, trawniki zamieniają się w parkingi, tłumy niebiesko-białych przemierzają chodniki z ambitną pieśnią na ustach ("Legia to stara k..."), nie da się przejść przez pasy, albowiem panowie milicjanci kierują ruchem, pięć do dziesięciu lodówek, że się tak wyrażę, zdobi wzdłuż każdą ulicę niedaleko stadionu.... To takie ekscytujące, gdy Kolejorz gra! Aha!

Dziś mam wisielczy humor i sama nie wiem co jest serio, a co nie. Przepraszam. Moje życie się wali, a może się nie wali, okaże się niebawem. Śmiać mi się chce, a właściwie to chce mi się płakać.
Wczoraj byłam na chrzcinach mojego nowego siostrzeńca. Do kościoła nie chodzę, więc wykorzystałam miły czas mszy na kilka fot. Następnie udałam się do siostry na Wielkie Żarcie. Chrzciny są fajne, pod warunkiem, że to nie JA mam tyle dzieci. Brawa dla mojej siostry za trzeciego noworodka. Mi 2 by starczyły!

Byłam ostatnio u fryzjera. Pani zrobiła mi ISTNĄ MASAKRĘ na głowie, miałam ochotę wybić wszystkich fryzjerów świata. Miłe dziewczę w innym salonie fryzjerskim dzień później uratowało mi fryzurę, choć moja droga koleżanka Hania twierdzi, że wyglądam jak pół dupy za "krzokiem". Ja twierdzę, że jest zajebiście. Enjoy.
 
 
 
 
Ciuchy, których nie znacie:
Szpilki - numer za małe ale co tam, śliczne są, całe w cekinach. Jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby zrobić im fotę - M.MILANO
Bluzka - bez rękawów, za to z dekoltem. Babcia była oburzona, że świecę cyckami, ale mi i mamie się podobało i to się liczy - firma jaka jest, taka jest (metkę odcięłam i zapomniałam)

Resztę znacie:
spódnicę (gniecie się, no i co z tego, prasowałam przed wyjściem!) - STĄD
pasek - STĄD
sweterek - STĄD
marynarę - STĄD

piątek, 10 września 2010

Sarp

Heej :) Wczoraj spotkałam się z trójką znajomych jeszcze z podstawówki. Z Alicją widzę się raz na miesiąc- dwa, ale z chłopakami mniej więcej raz na rok, więc zajebiście było odświeżyć tą znajomość!! Może ja się nie znam, ale trochę się zdziwiłam, jak o 00:30 Sarp stał się pusty i obsługa czekała tylko aż wyjdziemy. Kolejne 3 miejscówki odmówiły przyjęcia spragnionej grupki na piwo, aż w końcu znalazł się taki pub, który był czynny AŻ do 2 !! Serio mówiąc, to jakoś mi się wydawało zawsze, że miasto nocą, a przynajmniej tak do 3 godziny, nie śpi... 

W odróżnieniu do poprzedniej sesji, tym razem sprzęt były niestety marne. Z modelką, czyli MNĄ też nie było najlepiej, albowiem posiadałam pewne zachwiania równowagi, spowodowane OCZYWIŚCIE kocimi łbami w okolicach Starego, po których niełatwo się chodzi na taaaakich obcasach :D

Tak czy siak... w komentarzach pod poprzednim postem pojawiło się pytanie, za ile kupiłam moje ukochane, śliczne butki. A więc odpowiadam: za 79 zł kupiłam. Choć to brzmi nierealnie, to w życiu bym nie przypuszczała, że buty na 13 centymetrowym obcasie mogą być tak wygodne!! Nie mówię, że to trampki, ale jest naprawdę ok!

Poza tym wiosną kupiłam sobie tą białą kurteczkę z futerkiem, ale wymagała drobnych przeróbek, więc jej nie nosiłam, a przez całe lato nie pamiętałam o niej. Wczoraj przeglądając szafę znalazłam ją i strasznie się ucieszyłam, bo moim zdaniem jest naprawdę świetna! Sądzę, że na jesień będzie idealna!


 Środkiem ulicy w środku nocy? Czemu nie!

niedziela, 5 września 2010

I got my eye on you

Hi girls :) Miesiąc przerwy za mną, w którym wiele się działo. Skrajne emocje, dużo łez i dużo radości. Musiałam oswoić się z nową sytuacją i zapewne długo jeszcze będzie mi smutno. Dla odmiany już od kilku miesięcy planowałam wyjazd w góry z koleżankami, który okazał się tak wielkim generatorem radości i uśmiechu, że w życiu bym się nie spodziewała! Mimo wcześniejszych smutków, podczas tych 4 dni "banan" niemal nie schodził mi z buzi! Otoczenie wywołało sporo przykrych wspomnień, jednak słowa mojej mamy sprawdziły się bezbłędnie: mianowicie nie ma nic cenniejszego niż przyjaciółki! Niedługo z radością pokażę wam fotorelejszyn z tej wyprawy. Tymczasem...

Dzisiejsze spotkanie z Hanem, czyli moją prześwietną kumpelą z liceum, zaowocowało fantastyczną (subiektywnie mówię) sesją zdjęciową. Modelka jaka jest każdy widzi, jednak umiejętności Han i jej sprzęt zdziałały cuda. 

Niniejszym stwierdzam, że modeling jest cholernie trudną dziedziną. Wszelkie uwagi Han co do mojej mimiki i pozycji owocowały głównie wybuchem śmiechu mej skromnej osoby, niemniej pierwsze koty za płoty, jak to co niektórzy mówią. Gdy stawałam po drugiej stronie aparatu tym bardziej nie byłam zachwycona efektami moich działań. Generalnie jednak fotografia i to co się z nią wiąże bardzo mi się spodobała.

 
Buty szpilki (swoją drogą my love) - Deichmann
Balerinki w panterke - Atmosphere
Jeansy - Warehouse
Czarny top - H&M
Bluzka w czaszki - don't know
Pomarańczowy top - Topshop
Kardigan - Atmosphere
Chusta - New Yorker
Łańcuch krótki - Rossmann
Łańcuch długi - House

Mejkap i fryz by me

Przy tej okazji gorąco polecam lakier do paznokci Rimmel Lycra PRO - pomalowałam nim paznokcie przed wyjazdem, spędziłam 4 dni w dziczy, a na dzisiejszej sesji wyglądał niemal idealnie!

See you soon :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...