środa, 29 grudnia 2010

Spotkanie z Han i Alice - vol 5.

Na dziś byłam umówiona z dziewczynami na kolejną część naszego spotkania, tym razem u mnie. Niestety Alicji zmarła babcia, więc z oczywistych przyczyn spotkanie zostało odwołane. Przypomniałam sobie jednak, że nie pokazywałam wam jeszcze zdjęć z poprzedniego spotkania (u Han na początku grudnia), więc dziś jest dobry dzień by to zrobić. Niestety strój to żadna rewelacja, ot zwyczajne ciuchy, które noszę na co dzień. Jedynie makijaż jest wart kilku słów więcej. Mam bzika na punkcie make-upu, uwielbiam się bawić kolorami i próbować nowych rzeczy. Nieraz miałam wielką ochotę pokazać wam co wyczarowałam, ale komórką nie było szans dobrze tego uchwycić. Ale ponieważ mam teraz nowy aparat, mam w planie miłe zmiany na blogu w 2011 roku :) 
Tyle tytułem wstępu, niebawem postaram się pokazać coś ciekawszego, a tymczasem... Zapraszam na wspomnienie genialnego poranka u Han :)





 
Długi sweter - sh
Błyszczący sweterek - sh, H&M
Czarny top - H&M
Naszyjnik - sh (nowy)
Dżinsy - sh, Warehouse (widoczne całe na TEJ ZAJEBISTEJ SESJI)
Pieszczoszka - SIX

niedziela, 26 grudnia 2010

Zapraszam na moją wigilię!

Choć w ciągu życia miałam różne fascynacje muzyczne, począwszy od hip hopu, przez rock, hard rock, metal, pop, trance, electro house i różne inne kombinacje, dopiero teraz naprawdę czuję, że znalazłam coś dla siebie. Znalazłam to, co trafia do samego środka mego serca, co odzwierciedla moją osobowość, co naprawdę wyraża mnie! Dzięki tej muzyce nie tylko czuję się spełniona mając słuchawki w uszach, ale również udało mi się stać bardziej sobą, zrozumieć, co to znaczy w ogóle JA, jaka jestem! Jeszcze długa droga przede mną, lecz już teraz ilekroć zakładam moje różowe kreatiwy ogarnia mnie euforia. Dlaczego o tym piszę właśnie dziś? Albowiem chcę, abyście choć trochę wczuli się w to co w tej chwili mnie ogarnia! Mam za sobą cudowne dwa, świąteczne dni, przed sobą jeszcze tydzień samych przyjemności. Patrzę na swoje nogi w szpilkach, których nie zdejmowałam cały dzień, ponieważ podkreślały wyjątkowość chwil. Na biurku stoi kieliszek wypełniony słodkim Martini i talerz pełen makowca. Otacza mnie blask świec i boski zapach cynamonu, lawendy i sosny. W głowie milion myśli, a w Winampie... no właśnie... dubstep!!
W takim właśnie błogim nastroju się znajdując postanowiłam podzielić się z wami paroma zdjęciami, które zrobiłam dziś i wczoraj. Mam nadzieję, że wam się spodobają!

Co roku wkładam mnóstwo serca w wystrój domu. Ponieważ w zasadzie tylko ja w mojej rodzinie lubię to robić, cała odpowiedzialność spada na mnie.
Wszystko poza bombkami i innymi stałymi przedmiotami (typu świeczki, szkło) jest wykonane i skomponowane przeze mnie

 
 

W zasadzie dla mnie na wigilijnym stole mógłby stać tylko barszcz. Oczywiście lubię też inne potrawy, jednak na barszcz mojej mamy czekam całe pół roku (bo na Wielkanoc też go jemy) i zawsze w ekstazie go konsumuję. Założę się o własną głowę, że tak dobrego barszczu w życiu nie jedliście!!
  
Nie znam nikogo, kto w wigilię jadłby puree z grochu. Ciekawa jestem, czy u was ta potrawa jest znana? Zaraz po barszczu jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie rzecz przez cały rok!
A tu typowe kluski z makiem, które po raz pierwszy w życiu pojawiły się u nas w wigilię. Nigdy wcześniej ich nie robiłam i nie jadłam.

 Doznania estetyczne zapewniła nam również bardzo ciekawa zielona herbatka. Na zdjęciu z lewej widać jak wyglądała ona przed zalaniem wrzątkiem, na zdjęciu z prawej - po zaparzeniu. Genialna rzecz!!
Niestety u mnie w domu nikt nie jest chętny do robienia zdjęć, traktują to jak zło konieczne. Z tego względu ze 116 zdjęć z wigilii znalazłoby się może 4-5 na których jestem ja! Ale ponieważ jest to mój blog, nie może na nim mnie zabraknąć ;) 
Sukienka ta sama co w tym poście, tym razem na gołe ciało

Gwiazdor był!! I to hojny!! Ale nie wszystko co tu widać jest dla mnie, w zasadzie wprost przeciwnie, moje prezenty na zdjęcie się nie załapały. Ale załapią się na jeden z najbliższych postów na blogu!!

środa, 22 grudnia 2010

Peace

Miałam straszną ochotę ubrać spódniczkę, ale tak jak mówiłam, nie mam nieprzemakających butów. Poszukałam jednak w szafie i znalazłam zapomniane z zeszłego roku kozaki, więc postanowiłam je wypróbować na śniegu. Nie przemokły, ale są cholernie niewygodne, więc i tak źle. Ale na zdjęcie się załapały. 

Top znalazłam kiedyś w sh i strasznie mi się spodobał ze względu na wzór i fason (rozmiar 18 :O). Myślę, że latem sprawdzi się świetnie, ale do swetra też jest ok. Ta, znowu sweter ten sam. Ale już zaczyna mi się nudzić... Biżuteria ograniczona ze względu na bogactwo i przepych na bluzce :] Spódniczka w ogóle jest mi za duża i muszę ją zanieść do krawcowej. Zawsze była, ale ostatnio stała się już ZA bardzo. Welur to to nie jest, ale aksamit, podobne chyba, nie? :) W każdym razie milutka jest. Weny na dalsze pisanie brak.


Spódniczka - sh
Top - Atmosphere, sh
Sweter - Atmosphere, sh
Kozaki - Zwykły sklep

wtorek, 21 grudnia 2010

Walk on the wild side

Pewnie większość z was marzy o lustrzance. A jak nie marzy to pewnie ją już ma. Natomiast ja marzyłam od dłuższego czasu o posiadaniu chociażby cyfrówki. I tak oto słowo ciałem się stało, a w me ręce wpadł fantastyczny aparat, będący od teraz moją własnością!! Oczywiście od razu trzeba było wypróbować jego możliwości, czego owocem są poniższe zdjęcia. Różne światło, różna jakość, ponieważ wypróbowywaliśmy kilka trybów. Spoko, jeszcze trochę i dojdę do perfekcji.

Co do ciuchów - zestaw typowy dla mnie. Ostatnio wciąż się mniej więcej tak ubieram. Buty towarzyszą mi niemal codziennie ponieważ są jedynymi, jakie mam, które nie przemakają, a poza tym mi się cholernie podobają. Idą święta, czas rozwiązać ten problem i nabyć jakieś nowe kozaki, które by można nosić do spódniczki (bo te reeboki to jakoś nie bardzo). Sweter też noszę w zasadzie codziennie, bo jest idealnie w moim guście. Ma w sobie coś eleganckiego, ale również nonszalanckiego, zadziornego i niebanalnego. Poza tym jest superciepły. A bluzka? Choć mam ich w szafie chyba ze 100, to tą mogłabym nosić bez przerwy. Także generalnie zestaw składa się z samych ulubionych ciuchów :]


No, a tu 2 szybkie zdjęcia jak leciałam na tramwaj. Moja ukochana radosna czapa i jesienny płaszczyk, który koniecznie muszę zastąpić czymś zimowym, czego na razie jeszcze nie mam, ale mieć będę niebawem (mam nadzieję, o). Z grubymi swetrami nawet daje rade!! + gratisowo czerwony nochal :P
Sweter - Atmosphere, sh
Bluzka - Atmosphere, sh
Dżinsy - River Island, sh
Buty - Reebok
Pieszczoszka - Six

Płaszcz - Nuuk, sh
Czapka - H&M

niedziela, 12 grudnia 2010

On the edge

Blogi szafiarskie opierają się na zdjęciach, bo trudno by było inaczej. A z tym u mnie ostatnio jest problem, niestety... Ale, ale to się niedługo zmieni!! Już nie mogę się doczekać! Tymczasem zaspokajam swoją potrzebę blogowania za pomocą fot z komórki. Czaaad xD

Okazja? Urodziny babci. Nie chciałam się jakoś specjalnie ubierać, ale dzisiaj było dość ciepło i suchawo, więc pomyślałam, że skorzystam z okazji i założę sukienkę... I dobrze zrobiłam! Bo ja przychodzę do babci, a tam pełno ludzi (nie spodziewałam się), wszyscy w garniturach, koszulach... W dżinsach nie czułabym się najlepiej!

Wiecie, że ja się specjalnie nie podniecam najnowszymi trendami itd. ale ostatnio gdzieś mi mignęło, że modny welur jest. No to sobie przypomniałam, że mam takową sukienkę i w zasadzie bardzo ją lubię. Fajnie się mieni na czarno-srebrno, coś tam widać na tych szałowych komórko-fotach. Do tego bluzka, którą pozytywnie komentowaliście (z TEGO posta), podobnie jak naszyjnik. Ponadto tadaaam, oto moje pierwsze i zapewne jedno z niewielu DIY jakie w życiu mi się przytrafią, mianowicie buty nabijane ćwiekami ze starego paska. Mogło być lepiej, ale i tak uważam, że jest super, jak na moje zdolności. No i z niefajnych butów (np. TU i TU widać), zrobiły się czadowe :] Skarpety srebrno-granatowe z jakiegoś sklepu na Półwiejskiej.

Aaaa, i na koniec najważniejsze!! Właściwie odkąd sobie przypomnę, zawsze chciałam takie coś mieć i NAPRAWDĘ nie rozumiem, dlaczego kupiłam dopiero w zeszłym tygodniu. No idiotyzm! Natomiast od tego czasu, noszę to absolutnie codziennie, do wszystkiego i zawsze. Tadadam, moja nowa pieszczocha :]

Aha, te dwa zdjęcia robiłam zanim się przebrałam do babci, ale mi się podobają, więc i na blogu znalazło się dla nich miejsce :]

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...