wtorek, 31 maja 2011

Zapchajdziura - Wspomnienie miłych imprez

Dziś ostatni dzień maja, a ja mam tylko dwa posty na ten miesiąc. Nie podoba mi się ten fakt, postanowiłam więc podzielić się kilkoma zdjęciami z końca marca i początku kwietnia. Nie mam nic nowego, gdyż nie mam totalnie czasu ani weny. Muszę się skupić na studiach, ale także innych ważnych rzeczach. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę blogować pełną parą, tym bardziej, że chciałabym trochę zmienić koncepcję i charakter wpisów (nie odpuszczając jednak zupełnie tematyki modowej!). Niemniej to nastąpi dopiero jak się ogarnę ze wszystkim, tymczasem by blog nie świecił pustkami...

...pod koniec marca byłam na urodzinach mojej kochanej Hani. Nie ma zdjęć typowo szafiarskich, ale widać, jak wyglądałam, mniej więcej. Z resztą wszystko już było: spódniczka w fioletową kratkę TU, bluzka ze "skrzydełkami" pełno razy, np. w poprzednim poście, a kamizelka również w poprzednim poście. Bardzo lubię taką fryzurę z warkoczykiem po jednej stronie. Mój ukochany makijaż fioletowy + krecha eyelinerem (nawiasem mówiąc ostatnio używam go coraz częściej i naprawdę dochodzę do perfekcji!)






...kolejne zdjęcia były robione w kwietniu, a świętowaliśmy zaręczyny Han. Strój dużo bardziej niezobowiązujący i wygodny, o ile pamiętam nie miałam tego dnia ochoty specjalnie się stroić. Spodnie - moje najlepsze, dwustronne z New Yorkera, t-shirt jest również jednym z ulubionych (wiecie, szafa pęka w szwach, niektóre rzeczy miałam na sobie raz lub 0 razy, a tą bluzkę noszę naprawdę często, ostatnio świetnie się sprawdza także na rower). Do tego balerinki w panterkę. Wszystko już było na blogu. Make up ten sam co poprzednio oraz niejeden raz wcześniej. Ah te odrosty, masakra! Nie mogłam patrzeć na nie, ale długi czas nie miałam pieniędzy na fryzjera:[






W piątek jadę na uroczystość rodzinną i mam nadzieję na jakieś fajne zdjęcia na bloga :)

wtorek, 17 maja 2011

Pani F. otrzymuje ABSOLUTORIUM

Ślęczę nad pracą magisterską, aż mnie dupa i głowa boli z tego wszystkiego. Może powinnam w ramach przerwy iść się przewietrzyć, jednak jest już trochę późno i wybrałam bloga.

Tym razem, jak tytuł wskazuje, chciałabym podzielić się kilkoma zdjęciami z soboty, kiedy to miałam absolutorium. Uroczystość nic nie znacząca w zasadzie, ale niezwykle przyjemna i wzruszająca. Jest mi tak smutno z powodu końca studiów, że nawet nie będę rozwijać tematu bo się popłaczę. 
Absolutorium w ogóle było tematem numer jeden w moje głowie od kilku tygodniu, gdyż jako starościna mojego roku, musiałam ogarnąć wszelkie kwestie organizacyjne: załatwić birety, zaproszenia, fotografa, zrobić listę, zebrać kasę i mnóstwo, mnóstwo innych rzeczy. Ale naprawdę kocham to co robiłam przez 5 lat i na pewno będzie mi czegoś w życiu brakować. Ku mojej wielkiej uciesze, za tę całą działalność odebrałam z rąk dziekana nagrodę na oczach setek ludzi - przemiłe uczucie :D Na szczęście książka jest bardzo ciekawa. Nagrody, zarówno w szkole jak i na studiach często po prostu nie cieszą. Koleżanka dostała "Limnologię fizyczną Polski", dziękuję bardzo za takie coś ;)

Kończąc moje błyskotliwe przemyślenia, wspomnę dwa słowa o jakże ważnych na blogu ubraniach. Pod wypożyczoną togę trzeba było przyodziać coś eleganckiego, więc postawiłam na sympatyczną, wiosenną spódnicę, moją ukochaną białą koszulę - leży absolutnie idealnie - oraz na kamizelkę, aby strój był ciekawszy, jak również po to, aby zakryć brzuszek, który niestety ostatnio ma tendencje do odstawania! 

Jeśli chodzi o biżuterię, to zrezygnowałam wyjątkowo z pieszczoszki na rzecz srebrno-czarnej bransolety, jednak z rzemykiem się nie rozstaję nigdy. W uszach, co dla mnie dziwne, mam perełki. Ostatnio zaczęły mi się podobać, podobnie jak ogólnie motyw kwiatowy, co to się dzieje?? 

Po południu wraz z rodzicami udałam się do Mexicany, mojej ukochanej knajpki, w której świętuję wszelkie możliwe okazje (patrz Urodziny w Mexicanie). Żeby poczuć się trochę luźniej, założyłam chyba najczęściej pojawiającą się na blogu (co nie znaczy, że na mnie) część garderoby, jaką jest bluzka z "motylkami", zamieniłam też rajstopy na czarne - chyba lepiej to wyglądało. Buty to takie sandałki na małym klinie. Niestety nie mam żadnych czarnych, płaskich butów typu balerinki, już od dawna chcę kupić, ale NIE MAM CZASU!! (i kasy)

AHA! BIRET TO NAJBARDZIEJ NIETWARZOWE NAKRYCIE ŁBA JAKIE KIEDYKOLWIEK NA TENŻE ŁEB ZAŁOŻYŁAM!








Spódnica - sh, Atmosphere
Kamizelka - sh, Atmosphere
Koszula - sh
Torebka - sh, Atmosphere
Pasek - sh
Torebka - Atmosphere
Buty - sh
Bluzka z "motylkami" - H&M
Kolczyki perełki - Tesco
Opaska z ćwieczkami - Terranova

Haha no ładnie, poza bluzką i biżuterią - wszystko sh i na dodatek w większości Atmosphere! Nawet nie zdawałam sobie sprawy :)

sobota, 14 maja 2011

Na rower!

Hej, niemal miesiąc minął odkąd pojawił się poprzedni post. Jestem obecnie niesamowicie zajęta. Mam miliard tysięcy spraw na głowie i po prostu tego nie ogarniam. Na bloga pewnie znalazłabym czas, ale przez stres i nawał obowiązków jakoś nie mam weny. Ale dzisiaj mam jakiś dziwny dzień, kręcę się z kąta w kąt i nie mogę sobie znaleźć zajęcia, mimo, że powinnam robić tysiąc rzeczy na raz. Wiecie, czasem tak jest... No więc przypomniałam sobie o blogu :)

W sezonie wiosenno-letnim staram się poruszać po mieście głównie rowerem. Minusem jest to, że nie mogę się za bardzo wyżyć modowo i ubraniowo. Ostatnio ubieram się głównie w legginsy, długie bluzki i bluzy - ze względu na rower jak i to, że mało się ruszam z domu i zasuwam z pracą mgr. Chwilowo mam niemal gdzieś modę i po prostu nie zaprzątam sobie nią głowy. Wrócę do tego, jak się ogarnę czyli za jakiś miesiąc - mam nadzieeeeejęęęę!

Ale do rzeczy. Skoro ostatnio można mnie spotkać przede wszystkim na rowerze, pomyślałam, że i na blogu powinno się pojawić trochę okolicznościowych zdjęć. Poniższe zrobione były około 2 tygodnie temu z myślą, że może kiedyś wrzucę je na bloga. Rzeczą naprawdę godną uwagi są, wspomniane już kiedyś kwiaciaste trampki. Są cudowne, chodzę w nich na okrągło niemal :) Reszta to najzwyklejsze legginsy, najzwyklejszy długi top i jeszcze bardziej zwykła saszetka na biodra z allegro, kupowana jeszcze zimą do biegania. Na wierzch założyłam różową pasiastą narzutkę czy coś takiego.






Na dysku znalazłam jeszcze zdjęcia z dwóch innych dni z początku kwietnia, więc podzielę się nimi z wami. Z góry tylko zaznaczam, że nie były one robione na bloga tylko na pamiątkę moją osobistą, więc ujęcia itd. są jakie są. Ponadto moje stroje miały być wygodne, wesołe i kolorowe, a nie modne, dopasowane do sylwetki, zgodne z trendami, szykowne czy co tam jeszcze kto wymyśli :D

Pierwsze dwa pochodzą z Cytadeli i z kampusu na Morasku. Miałam dres, fioletowe reeboki (moje najukochańsze sportowe buty), żółtą bluzkę, która jest niezwykle wdzięczna, świetnie się układa, odsłaniając jedno ramię (na poniższych zdjęciach tego nie widać) oraz pasiastą kolorową bluzę, którą widzieliście niemal rok temu na zdjęciach z Karkonoszy.


Ostatnie zdjęcie zostało zrobione na moście nad ulicą Głogowską w stronę Komornik. Zajechaliśmy tam spontanicznie, a że bardzo nam się spodobał widok, zrobiliśmy mini sesję. Mam na sobie te same spodnie i buty, jedną z ulubionych bluz w gwiazdeczki oraz nową (wtedy) bluzkę, która nie jest wyeksponowana na zdjęciach, jednak powiem wam, że urzekła mnie swoim wzorem - ma na sobie nutki, czaszeczki, gwiazdki, jakieś stworki i nie wiem co jeszcze! Super wesoła :)


Wszystko pochodzi z sh oprócz:
Fioletowe buty - Reebok
Dres - New Yorker
Pieszczoszka - SIX (nota bene pojawia się we wszystkich "stylizacjach" - nie mogę się bez niej obejść!)
Saszetka - allegro
Okulary - sklep w Darłowie
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...