niedziela, 27 listopada 2011

Turkusowy kardigan

Dzisiejszy dzień minął mi bardzo miło. Od rana rysowałam na kolanie w kinie w ramach przedmiotu szkolnego rysunek i liternictwo. Zważywszy na moje talenty artystyczne sądziłam, że zaliczenie go będzie dość sporym wyzwaniem. O cudzie pan prowadzący wyróżnił dziś na forum publicum moje dzieło, jakim był szkic wyimaginowanego pokoju w perspektywie krawędziowej, czym wywołał we mnie zdumienie i gromki śmiech. A więc jednak może nie jest ze mną tak źle ;)

Jako że okazji do nieco ładniejszego ubierania się nie mam wiele (no bo po co się "odwalać" do szkoły w niedzielę rano, do której na dodatek jadę rowerkiem?), ucieszyłam się z dzisiejszej wizyty rodziny. Zawsze to jakiś pretekst, by założyć spódniczkę. Z ciocią i wujkiem widzę się średnio raz na 1-2 lata, więc spotkanie było tym bardziej radosne! 

Co przyodziałam? Jak zwykle wybierałam strój na spontanie, bez większego przemyślenia. Bardzo lubię łączyć ostatnio czerń z jakimś wyrazistym kolorem. We wszystkim co przymierzałam czułam się grubo, więc postawiłam  na sprawdzoną, bardzo fajną spódniczkę. Resztę dobrałam intuicyjnie.

Gwoli wyjaśnienia, moja buzia jest czerwonawa (nos głównie), a oczy nie wyglądają najlepiej ponieważ chwilę przed zrobieniem zdjęć nieopatrznie, gnana miłością do mojego kota, przytuliłam go. Alergia tylko na to czekała...! Psikanie i co tylko!

To granatowe na tapczanie to pudło ze sztućcami na gości, zapomniałam schować do zdjęcia, ups

Spódniczka - Dunnes, sh
Top w gwiazdki - New Yorker
Turkusowy sweterek - Atmosphere, sh
Pasek - sklep przy rondzie Kaponiera
Buty - Dunnes (chyba), sh
Rajstopki - Calzedonia

Na niektórych zdjęciach widać dół mojego nowego płaszcza, napomknęłam o nim wcześniej. Niedługo pewnie zacznę go nosić.

środa, 23 listopada 2011

The Flintstones

Nosi mnie dziś na wszystkie strony, a że muszę się skupić i wytężać musk, postanowiłam sobie zafundować przerwę na bloga. To jest to!

Pamiętacie ten post z Nocy Kupały w Poznaniu? Zamieściłam w nim tylko kilka zdjęć, głównie samych lampionów, niedawno odnalazłam zaś na dysku cały folder fot z tego wieczoru. Więc dziś będzie pod kątem ciuchowym.

Sama nie wiem dlaczego tak rzadko nosiłam tego lata te spodnie. Według mnie są idealne, dobrze leżą i wyglądają. Naprawdę nie wiem, czemu tamten dzień był jednym z zaledwie kilku, kiedy miałam je na tyłku. Brzoskwiniowe sandałki, począwszy od balu absolutoryjnego, były najbardziej eksploatowanymi butami tego lata. Jestem zawiedziona ich jakością. Kosztowały... nie pamiętam na pewno... jakieś 70 zł w H&M. Taka cena nie gwarantuje olbrzymiej trwałości, ale powinna gwarantować choćby jakotaką! Niestety prawdopodobnie nie nacieszę się już nimi za bardzo w przyszłym roku, a szkoda, bo są, moim zdaniem, prześliczne.

Dlaczego taki tytuł notki? No, bo zostałam wyśmiana przez moje drogie koleżanki, że wyglądam jak Flintstone w tej bluzce... Co tam, mi się podoba! Gońcie się!

Na tej cudnej trawce nad Wartą dostałam takiego uczulenia, że ledwo żyłam, niektóre zdjęcia wyraźnie pokazują mój ówczesny stan, ale na blogu się nie pojawią, bo po co macie oglądać mnie z zapłakanym (od pyłków) fejsem? Pamiętam, że tego dnia dość długo robiłam makijaż i wyszedł mi naprawdę nieźle, bardzo mi się podoba efekt. Szkoda, że poszedł w diabły po kilku godzinach na rzeczonej trawce.

Miło tak sobie powspominać dobre czasy... To był fajny, czerwcowy dzień!

 Spodnie - sh
Top - Atmosphere (sh)
Kurtka - sh
Torebka - sh
Buty - H&M
Pieszczoszka - bohatersko stracona na Woodstocku - SIX

niedziela, 20 listopada 2011

Nie rezygnuj z roweru na zimę! Ani ze spotkań z przyjaciółmi!

Witajcie, 

zajebiste spotkanie z Alicją i Hanną niestety już za mną. Pyszny obiad, winko, ciasto i wspólny spacer, to jest to, czego mi było trzeba! Nie mówiąc o samym ich towarzystwie, po prostu!

Zanim pokażę parę zdjęć z tego spotkania, najpierw chcę się podzielić czymś, co mnie zachwyciło jak tylko to zobaczyłam (wyskoczyło mi na fejsie). Jak pewnie wiecie jeżdżę dużo rowerem, zawsze ograniczałam się tylko do tzw. sezonu, ale w tym roku jestem tak wkręcona w temat, że nie wyobrażam sobie przesiadki na MPK (zwłaszcza w obliczu tego dramatu, który się w Poznaniu z komunikacją dzieje). Zatem ten link szalenie przypadł mi do gustu, a jeszcze bardziej fakt, że sama już dawno "wymyśliłam" większość zaproponowanych w nim argumentów, a ze wszystkimi się w 100% zgadzam. Mega polecam lekturę! Kliknij: 10 powodów, dla których nie warto rezygnować z roweru po sezonie

Moje najulubieńsze argumenty? Syndrom "ostatniego Mohikanina" (o oo, lubię to, lubię to!), lżejszy strój oraz lepsza kondycja. Kurczę, w zasadzie każdy jeden mi się szalenie podoba! Nie wyobrażam sobie już życia bez roweru!

Dzisiejszy strój był komponowany w mega biegu, bo wróciłam do domu ze szkoły o 14, a 14:30 musiałam już wychodzić na spotkanie. Założyłam inauguracyjnie bluzkę niedawno kupioną w New Yorkerze i pomyślałam, że warto byłoby czymś ożywić trochę całość. Przypomniałam sobie o czerwonych skarpetkach (rajstopowych), które kupiłam w zeszłym roku, a jakoś się nie złożyło, by nosić. Jak wam się podoba taki akcent na stopach? Mi bardzo, czułam się w tym zestawie doskonale!

Kiedyż to ja się ostatni raz huśtałam!! Zapomniałam jakie to fajne, jaaaa... muszę powtarzać czasem!
Nie ma to jak porobić sobie trochę jaj!

Jedno z moich ulubionych zdjęć. Te torby robiła Ala na jakieś zaliczenie, przedstawiają pewne zwroty typowe dla Poznaniaków. A czy wy je znacie? Poznanianki - używacie? Nie-poznanianki - rozumiecie?

Spodnie - New Yorker
Bluzka - New Yorker
Buty - sh
Torba - Deichmann
Kurtka - C&A (stara niestety)

sobota, 19 listopada 2011

Ach ci artyści!

Witajcie, 

ja rozumiem, że to jest szkoła darmowa, policealna, zaoczna. Ja rozumiem, że oferuje jedynie tytuł technika i zaledwie dwa lata nauki. Ja rozumiem, że poziom w takiej szkole nie może być wygórowany. Ale tego co osobiście zaznaję w rzeczonej szkole, nie mogę zrozumieć!! W tym semestrze mamy 5 przedmiotów, z czego 2 z jedną babką, a 3 z jednym facetem. Kobieta świetna, mówi bardzo konkretnie, niesamowicie ciekawie, jest przesympatyczna, aż mam niedosyt po lekcjach z nią. Ale koleś...! Na pierwszych zajęciach miesiąc temu, które w sumie trwały ok 5h pokazał się z jak najgorszej strony. Tzn. dosyć miły jest, taki prawdziwy artysta, bardzo ekscentryczny, szaliczek, długie włosy i te klimaty, ale totalnie nieogarnięty, AUTENTYCZNIE podejrzewałam, że przyszedł do pracy naćpany albo na jakimś gruuubym kacu. Myślę sobie, zobaczymy co będzie dzisiaj... phi!

Od 8:30 do 9:50 (nie kłamię ani trochę!) koleś wypisywał dziennik. Jeszcze tylko coś, jeszcze tylko coś... O 8:30 człowiek (znaczy ja) jest trupkiem i siedzenie w klasie, w której NIC się nie dzieje przez ponad godzinę to było wyzwanie niełatwe do ogarnięcia. Jak zaczął gadać to też nie było lepiej. Pieprzył totalnie bez ładu i składu, ani to śmieszne (choć się usilnie starał i kilka razy mu w miarę wyszło), ani ciekawe. Co chwilę mówił do nas tej no opowiedzcie coś!, naprawdę nikt nie ma fajnej historii do opowiedzenia?, może coś z dzieciństwa? itd... Albo "wykładał" przez 5-10 minut jakieś totalnie banalne pierdoły typu jakie są rodzaje nośników reklamy, powiedział, że bilboardy, telewizja, prasa itd., no generalnie wywód na, ekhm, wysokim poziomie po czym do nas: macie jakieś pytania? Ale naprawdę nie macie pytań? No spytajcie o coś! (bez kitu!). A jutro kolejne 4h od rana, eh...

Zdjęcia pochodzą z dzisiejszego bladego świtu, bo o cudzie wstałam dość wcześnie, żeby zdążyć wszystko zrobić przed szkołą i jeszcze mieć zapas czasu. Na szczęście mam tylko 5 minut rowerkiem do celu, więc lepiej być nie może! Strój skomponowany całkowicie spontanicznie, ale wyszedł chyba spoko. W zasadzie jedyna moja myśl przy jego tworzeniu była taka, żeby mi było CIEPŁO, bo się trzęsłam jak osika i przejść nie chciało. W szkole z resztą też siedziałam cały czas w szalu z gorącą herbatą w ręce (plus tego typu szkół, że nikt się nie dowala o jedzenie czy picie:P). Ostatnie zdjęcie zrobione było kiedy indziej, dzisiaj miałam tę torebkę, a zapomniałam sfotografować (teraz już mi się nie chce, sorry).

Tak, zdjęcia beznadziejne i z samowyzwalacza!:/ Ale wiecie co, jutro się widzę w końcu z Alą i Hanią, naprawdę bardzo się cieszę! Nie dość, że będzie miło, smacznie, przyjaźnie i wesoło, to jeszcze może jakieś foto porządne nareszcie ktoś mi zrobi!!


 Spodnie - New Yorker
Bluzka z koronką - Denim Co (sh)
Sweter (mój ulubiony zeszłej zimy!) - Atmosphere (sh)
Buty - sh
Naszyjnik - House
Torba - Deichmann

Cieszę się, że przypadła paru osobom do gustu muzyka, którą wystawiłam w poprzednim poście. Będę się czasem jakąś z wami dzielić!

środa, 16 listopada 2011

Keep The Streets Empty For Me

Fever Ray znałam już wcześniej, za sprawą genialnego utworu we współpracy z zespołem Röyksopp. Zapomniałam o niej na kilka ładnych lat, aż któregoś dnia oglądałam przedostatni odcinek 6 sezonu Bones (który nota bene jest moim ulubionym). Scena była naprawdę pełna napięcia, świetnie zmontowana, nie będę się tu rozwodzić, ale chwała scenarzystom za podstawienie do niej tego właśnie utworu. Od samego początku wiedziałam, że poznaję ten hipnotyzujący głos, nie pomyliłam się. 

Macie czasem tak, że muzyka wprawia was w drżenie i wywołuje szybsze bicie serca? Ja tak właśnie mam przy tym utworze...

Na dobranoc...

poniedziałek, 14 listopada 2011

Zakupy w second handzie i jesienny wystrój wnętrz

Dzisiaj chciałabym pokazać kilka elementów jesiennego wystroju mojego mieszkania, dwie zdobycze z sh oraz mój zwykły strój na dziś. Jeszcze tylko wspomnę a propos rogali marcińskich... Cieszę się, że tyle osób podzieliło się ze mną swoją opinią na ich temat. Osobom, które nigdy nie jadły rogali życzę, aby za rok spróbowały, niebo w gębie! Fakt, drogie są, ale warto się skusić:)

Przechodzę do wystroju. "Obudziłam" się z tym późno, bo zaledwie parę dni temu, zainspirowana przez Basię (ja Ci moja droga oczywiście do pięt nie dorastam!!). Na zupełnym spontanie wyszłam przed blok, nazrywałam jarzębiny, zebrałam trochę liści, resztę "ingrediencji" miałam w domu. I tak niedługo będę zmieniać wystrój na zimowo-świąteczny, ale na razie niech sobie będzie taki. 

Ostatnio praktycznie nie wychodzę z domu, więc nie mam potrzeby ubierać się w cokolwiek innego niż leginsy i gruby sweter. Dziś przeszłam się z mamą do sh, ale to też nie jest okazja do "odwalania się", dlatego prezentuję wam zupełny zwyklaczek ubraniowy. Czarne rurki to podstawa mojej szafy, bezapelacyjnie. Jeśli macie ochotę zobaczyć te kobaltowe saszki (?) w innych zestawach to zapraszam tu i tu, natomiast sweterek pojawił się raz na blogu tutaj.

Łowy w sh dzisiaj nader skromne. Kupiłam płaszcz, którego nie mogę pokazać, bo od razu oddałam do czyszczenia. Jest dość długi, brudnoróżowy i ma futro przy kołnierzu. Na pewno kiedyś pokażę, sądzę, że to taka prawdziwa perełka! Oprócz tego kupiłam zwykłą, ale bardzo uroczą białą bluzeczkę - tego nigdy za wiele w szafie. Na koniec tunika w kolorze brudnofioletowym. Sądzę, że wiele z was nosiłoby ją jako sukienkę, ale moje nogi się do tego nie nadają. Połączenie jej z kobaltowymi saszkami i czerwonym paskiem było totalnie spontaniczne, buty już miałam na nogach, a pasek wzięłam dosłownie pierwszy z brzegu, byle się czymś przepasać do zdjęcia. Właściwie nie wyszło to źle, o dziwo! W każdym razie tunika bardzo mi się podoba, a szczególnie jej dekolt!

Szału dostaję z samowyzwalaczem! Zdjęcia są nieostre, nie obejmują mnie całej, nie mówiąc o tym, że nie mam specjalnie wyboru co do tła...:/ Znacie jakiś sposób na to, aby jesienią zachować witalność i ochotę? Ja się budzę rano i czuję się jakbym miała co najmniej 60 lat, boli mnie wszystko, nic mi się nie chce, totalnie nic, tylko spać, cały dzień chodzę jak zombie! Humor mi nie dopisuje, to fakt, ale nie mogę wszystkiego zwalać na humor, coś się dzieje z moim organizmem.  Help!! Jeśli ktoś zna sposób, aby się z tym uporać, proszę niech się podzieli! 

Miłego wieczoru!

piątek, 11 listopada 2011

A ty ile rogali dzisiaj zjadłaś?

Witajcie, pogoda jak i fakt, że dziś wolny dzień zachęcają do rodzinnego spaceru. Tak się jednak składa, że źle się czuję i ograniczyłam się jedynie do krótkiego wyjścia po ROGALE. Nie mogłam tego odpuścić!

Co roku w Święto Niepodległości czuję się zaszczycona, że jestem z Poznania, bo właśnie w Wielkopolsce je się rogale marcińskie. Uwielbiam, serio, uwielbiam te delicje, są rewelacyjne! Cały rok czekam, aby się ich nawpieprzać i jak przychodzi ten dzień to się nie ograniczam! Rogale nie są byle jakie! Robione są według konkretnego przepisu i muszą spełniać określone wymogi. Zrobione są z ciasta półfrancuskiego, a nadzienie z białego maku zawiera liczne dodatki: wanilię, mielone daktyle lub figi, cukier, śmietanę, rodzynki, masło i skórkę pomarańczową. Niestety różne cukiernie zawsze będą robiły nieco inne rogale, w ciągu ostatnich dni jadłam zarówno pyszne, perfekcyjne, jak i takie nieco za słodkie, polane za dużą ilością lukru, za suche lub za miękkie. 

Jestem bardzo ciekawa ile poznanianki zjadły dzisiaj rogali, przyznajcie się! Ja jak na razie 1,5 (ale wczoraj też 2...) eh, od jutra odchudzanie! ;) Jestem też bardzo ciekawa czy osoby z innych części Polski znają tę tradycję i smak rogali? Co o nich sądzicie?

sobota, 5 listopada 2011

Gwiazdki i paski razem :O

Osoby znające mojego bloga zapewne mogą potwierdzić, że zaistniała sytuacja jest bezprecedensowa, bo oto z różnych przyczyn cała treść dzisiejszej notki zakończy się na tym jednym zdaniu, a jedyny komentarz, o jaki się pokuszę to stwierdzenie, że nigdy w życiu jeszcze nie łączyłam w ubiorze dwóch wzorów, aż do dnia wczorajszego.


Top w gwiazdki - New Yorker
Sweterek w paski - Atmosphere, sh
Bransoleta - H&M
Na nogach czarne rurki New Yorker i TE CO TU oxfordy Atmosphere, do ręki TA CO TU torebka

środa, 2 listopada 2011

Różowofioletowo w grochy

Gdy wybierałam strój na wyjazd do Wrześni, w niczym się sobie nie podobałam. We wszystkim wyglądałam grubo, a wręcz jak słoń w ciąży. Zaniedbałam się strasznie, nie tylko w sferze cielesnej, ale także w każdej innej. Nadszedł nowy miesiąc, a mnie się zachciało zmian (jakbym ich mało miała ostatnio), tym razem na lepsze. Silna wola to nie jest moja wiodąca cecha, ale poczułam przypływ chęci do działania i muszę to wykorzystać!

Wszystkich Świętych... cóż, dla mnie to jest wesołe święto. Co ona wygaduje? Szczerze mówiąc, nieprzeciętny tłum i zawodzenie księdza na cmentarzu skutecznie uniemożliwiają mi zadumę nad grobem bliskich mi osób. Chciałabym przeżyć to święto jak należy, więc czas na refleksje i wspomnienia daję sobie zawsze rano, albo przed snem. W ciągu dnia jednak się nie da. Po wizycie u zmarłych zawsze idziemy do rodziny na wielki obiad, podwieczorek, kolację i co tylko. Spotkanie z dawno nie widzianą rodziną jest zawsze udane i wesołe. Kiedyś było jeszcze radośniej. Jedyną zmarłą osobą był mój dziadek od 30 lat. Zbierało się nas kilkanaście osób u mojej ukochanej babci. Jako dzieciaczek naprawdę bardzo lubiłam Wszystkich Świętych. Swoją drogą pamiętam, że kiedyś na 1.11 wyciągało się najgrubsze rzeczy z szafy, czapki, szale, kożuchy... Od paru lat zawsze jeżdżę ubrana w jesienną kurtkę, a wczoraj to już była kulminacja, wręcz się rozpinałam! Co to się dzieje...! 

Nawiązując do początku notki, we wszystkim czułam się grubo i brzydko. W końcu jednak udało mi się skomponować zestaw, w którym czułam się dla odmiany ładnie i zgrabnie. Na wielu blogach pisałam w komentarzach, że bardzo podoba mi się trend z kokardką pod szyją. Chciałam tego spróbować, ale szczerze mówiąc, nie czułam się w tym dobrze... Może dojrzeję z czasem, a na razie jednak dalej będę stawiać na dekolty!

Jedno normalne zdjęcie chociaż!
Zdjęcie z zaskoczenia
Zdjęcie z zaskoczenia, gdy moja ciocia postanowiła wejść do rowu i obsypać mnie liśćmi, ale jej nie wyszło.
Zdjęcie z ciocią, bo żałowała, że nie załapała się na zdjęcie jak mnie obsypuje liśćmi
Zdjęcie z podwieczorka, poprzedzonego obiadem i poprzedzającego kolację, uh... Ja w siebie każde ilości jedzenia wepchnę, ale potem się robię słoń w ciąży... czas z tym skończyć!
Spódniczka - F&F, sh
Sweterek - Atmosphere, sh
Koszula w grochy - sh
Top cielisty - H&M
Bransoletka - H&M
Torba - New Look, sh, ta sama co TU
Kolczyki - czarne kulki  - H&M
Pasek-guma - sh
Buty oxfordki - Atmosphere, sh
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...