Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w spodniach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w spodniach. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 listopada 2012

Limonka i malina

Hej, witam, witam,
jeśli miałabym się dzisiaj jakkolwiek rozpisać, to w ogóle bym tego posta nie publikowała, ponieważ nie mam kompletnie czasu. Zalatanie jest cudowne, ale ceną jest między innymi zaniedbywanie bloga. Cóż...

Zdjęcia mojego stroju są robione na całkowitym spontanie, dwie minuty przed wyjściem z domu i mają na celu pokazanie moich oczojebnych spodni w komplecie z opaską. Spodnie noszę niezwykle rzadko (nie licząc dresowych) - raz się trafiło, to na blogu pokażę. 

Na oczach limonka. Gdy mam trochę czasu bawię się nowymi kosmetykami i wypróbowuję dla siebie różnokolorowe makijaże. Nie spodziewałabym się, ale okazuje się, że w takim zielono-żółtym zestawieniu prezentuję się całkiem dobrze. 

Aha i jeszcze jedna fota nie wiem z jakiego dnia, nie wiem z jakiej okazji... gdzieś pewnie szłam. Przepadam za tym pasiastym swetrem z dużym dekoltem i naszyjnikiem z kolcami. 

Z wielkim bananem żegnam was na dzisiaj, papa, miłej nocy, cudownego dnia i uśmiechu na twarzy :D

niedziela, 21 października 2012

Zdobna bluzka na Placu Wolności

Za mną dwa cudowne dni. Post z wczorajszego pojawi się za jakiś czas, a dziś będzie... z dziś. 

Od rana byłam w szkole na fantastycznych zajęciach z fotografii. Nie wiem ani kiedy minęło wiele godzin, było ciekawie, zajmująco, nauczyłam się sporo rzeczy. Niesamowicie drażnią mnie niektórzy ludzie, którzy tylko patrzą, żeby skończyć zajęcia wcześniej. Ludzie, ogarnijcie się, to nie przedszkole. Nikt wam nie każe chodzić do szkoły, robicie to dla siebie. A nikt mi nie powie, że te zajęcia są nudne, bo jakby były to bym jeszcze zrozumiała chęć ucieczki. 

Po szkole przeszłam się z Gosieńką na spacer. Pogoda była, powiedziałabym... magiczna. Względnie ciepło, słonecznie, ale jednocześnie wszystko spowite mgłą. Klimat iście bajkowy, acz nie do końca widać to na zdjęciach. Cisza, spokój, radość, relaks. Kocham moje miasto.

Przejdźmy do wyglądu... Bluzka to mój najnowszy i pierwszy od bardzo dawna łup z second handu. Zachwyciłam się nią, bo jest niebanalna, zdobna, ciekawa, a zarazem delikatna, zwiewna i kobieca. Dzisiaj rano oczywiście zaspałam, spóźniłam się pół godziny na zajęcia, a strój komponowałam w mega pośpiechu. Stąd spory błąd: kolorystyka. Ha, ostatnio porządkując szafę pozbyłam się niemal wszystkich beżowych rzeczy, bo mi w tym kolorze niedobrze. Zostawiłam sobie tylko kilka co ciekawszych bluzeczek i ten sweterek (jest mega cieplutki i miękki), obiecując sobie, że będę go nosić z czymś żywym pod spodem. Dziś niestety zapomniałam o tej zasadzie i efekty widać poniżej: wyglądam jak chory trupek. 

Olga, Olga, Olga - nie ubieraj się na beżowo!!

Eh i włosy wołają o pomstę do nieba! Ale na nadmiar czasu niestety nie narzekam, że tak powiem, więc mam pewne obsuwy! A w ogóle to mam sporo, sporo planów urodowo-hobbystyczno-rozwojowo-edukacyjno-pracowniczo-rozwojowych i tylko czymajcie kciuki, abym miała czas i energię, by je zrealizować!

Zdecydowanie nie jest to mój najlepszy outfit, ale dzień i spacer tudzież bluzka są/były tak piękne, że musiałam się nimi z wami podzielić :)

Urzekająca fryzurka Gosi. Chcę taką!
Moje ulubione, koronkowe skarpetki. Mała rzecz, a dodaje smaczku. 
Rumaczek w tle. Póki się nie poddam, będę nim jeździć. Zimo - spadaj!

 Bluzka, sweterek - sh
Spodnie - New Yorker
Buty - ul. Półwiejska

Pozdrowionka :D

środa, 29 sierpnia 2012

Kokarda w panterkę

Cześć Kochane, dziękuję za wszelkie komentarze od was, niektóre z nich są tak miłe, że aż coś! Szczególnie fajnie mi się czyta gdy piszecie, że za rzadko publikuję posty, wow! To się zmieni :)

Mam ostatnio tak dobry nastrój... jak dawno nie miałam. Oczywiście jest jeszcze sporo wyzwań przede mną, na razie też więcej rzeczy się dopiero zapowiada niż faktycznie dzieje. Jestem bardzo niecierpliwa, ale robię co mogę, by pomóc losowi. Nie mogę się też doczekać 23.09, kiedy to zaczyna się kolejny rok mojej szkoły. Ha, pewnie setki tysięcy młodych teraz jęczy, że już za kilka dni pierwszy września, koniec wakacji i ogólna dolina, a ja... jakże odmienne mam myśli!

Czasem mam ochotę poumieszczać na blogu nieco inne notki, niż tylko o ubraniach, ale nie wiem czy spotka się to z pozytywnym odbiorem. Póki co mam kilka pomysłów, zobaczymy. 

A wiecie co jest dziwne? Zauważyłam to już któryś rok z rzędu. Otóż zawsze mówiłam, że jestem typowo ciepłolubna, z utęsknieniem czekam co roku na wiosnę i lato, a trwoga mnie ogarnia na myśl o jesieni. Niby tak... ale zaobserwowałam dziwną rzecz, że latem jestem bardziej leniwa i skapcaniała niż na jesień. Mimo, że idą już zimne dni i znienawidzona szarówa, to ja zaczynam czuć wiatr w żaglach. Dziwne, dziwne. O, i biegać mi się chce głównie zimą! No naprawdę, zimą sobie mówiłam, że jak będzie lato to och ależ przyjemnie będzie sobie pobiegać, ale niewiele razy koniec końców to robiłam, a ostatnio znów czuję na to ochotę (jesień tuż tuż). Dobra, dosyć tych dziwnych wywodów :D

Zapraszam do obejrzenia bardzo trędi zdjęć z samowyzwalacza. Słabe to, wiem, próżne autoportrety ech... ale tego dnia zależało mi, by dobrze wyglądać, miałam parę "misji" do załatwienia i żal mi było nie pokazać tego na blogu. 

No więc od pasa w dół nic nie widać, a tam były po prostu czarne spodnie i czarne buty na koturnie, żeby na rowerku wygodnie się jechało. Postarałam się z makijażem, coraz częściej znów się maluję w ten sposób - bardzo, bardzo to lubię! Kolorystyka stroju jest trochę "nie moja", ale ostatecznie kwiaty we włosach i wyrazisty sweterek sprawiły, że czułam się dobrze. 

Próżna istota ze mnie, wiem. Nie śmiejcie się. 



 Nie ma co tu dużo gadać: ubrania oczywiście sh, kwiaty oczywiście H&M, o!

A jutro znowu do pracy na 6 i powiem wam coś, co na ogół w człowiekach (którym to mówię) wzbudza zdziwienie graniczące z przekonaniem, że muszę mieć chyba nierówno pod sufitem, ale... cieszę się z tego bardzo! I gdy widzę w grafiku, że przydzielili mi ranną zmianę to jestem mega zadowolona :]

Papaaa

wtorek, 22 maja 2012

Uaktualnienie - co u mnie słychać :D

Witajcie Kochani, jest mi bardzo przykro, że zaniedbuję bloga! Wokół mnie tyle się dzieje, że nie mam czasu i często też siły na zdjęcia, pisanie notek i komentowanie na ulubionych blogach! Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, co? 

Dzisiaj cały dzień sprzątałam i nadrabiałam różne zaległości, korzystając z dnia wolnego. Pod wieczór postanowiłam się przejść, bo żal takiej pięknej pogody i pomyślałam, że zrobię trochę zdjęć na bloga. Pomysł totalnie słaby, bo w ostatnich dwóch tygodniach miałam milion lepszych okazji, lepszych "ałtfitów" i na dodatek różnej maści fotografów pod ręką... ale co tam, wzięłam aparat i poszłam w osiedle. Tak o, żeby blog nie świecił pustkami. 

Niniejszym obiecuję sobie solennie się poprawić i korzystać z każdej dobrej okazji na zrobienie zdjęć na bloga. Przy okazji obiecuję to samo także wam, tym wszystkim, którzy lubią mnie oglądać i ubolewają nad moją częstą absencją na blogu :)

A tymczasem oto pokazuję mega szałowe zdjęcia z dzisiejszego, samotnego spaceru. Założyłam sobie spodnie te co TU, słodką tuniczko-bluzeczkę w kropki, którą odkryłam we własnej szafie podczas jej dzisiejszego sprzątania oraz sandałki na obcasie, które oczywiście nie znalazły się na zdjęciu, bo po co prawda, eh... kiedy indziej, kiedy indziej będą! (wszystko ofkors z sh)

Na ręce mam dwie bransolety - czarno-srebrna jest jedną z najulubieńszych i najczęściej noszonych. Biała w truskaweczki jest dla mnie bardzo cennym i wiele znaczącym prezentem -> :*

Mama mówi, że będę głucha na starość (oby się myliła!!), ale ja nie mogę żyć bez muzyki! Mp3 towarzyszy mi zawsze i wszędzie, a wraz z nim moje różowe słuchafony (eh ukochane kreatiwy niestety uległy zniszczeniu i na razie muszę się zadowolić tymi). 

A na koniec mini zestaw zdjęć z ostatnich dni, który choć po części zdradzi wam co u mnie słychać i dlaczego nie mam wiecznie czasu na blogowanie. A także dlaczego mam taki dobry humor! :)

Cóż, jakoś zarabiać trzeba...

Zdobywać doświadczenie w wymarzonej branży także!:D 


Niezbędne są też rozrywki! Piwko z Jadzią, spacer po Poznaniu, Ciuch Change (na ostatnim zdjęciu mój fantastyczny łup z tegoż!)... itd.

 Do usłyszenia niebawem! Dziękuję wam, że jesteście! :)

środa, 11 kwietnia 2012

Błękit z brzoskwinią w IKEI

Cześć Kochane, dzisiaj jestem z siebie naprawdę zadowolona. Osoby, które są z Poznania orientują się gdzie jest IKEA. Dla mnie, mieszkanki Grunwaldu, całe Nowe Miasto było zawsze totaaaalną czarną masą, labiryntem nieodgadnionym. Każdą część Poznania w miarę ogarniam, ale nie tą! Ilekroć tam jechałam - gubiłam się i traciłam mnóstwo benzyny na odnalezienie drogi do domu. W ogóle wydawało mi się (tak na wyczucie, nie sprawdzałam nigdy), że IKEA i ogólnie całe to Franowo znajduje się straaaaaaasznie daleko od mojego domu. Gdy Jadzia zaproponowała zakupy prezentów ślubnych właśnie w IKEI pomyślałam, że to dobry pretekst by wziąć byka za rogi (wsiąść w A nie byłoby problemem, zawozi pod samo M1, tyle że ja się MPK nie poruszam, używam niemal wyłącznie roweru)! Powiem wam, że nigdy nie miałam większej satysfakcji z dotarcia do jakiegoś celu rumaczkiem jak właśnie dzisiaj! Nawet się nie zgubiłam po drodze (ale miałam mapę... Poznanianka miała mapę Poznania wydrukowaną z Googli, wstyd:P)! A co było największym zaskoczeniem, okazało się, że IKEA jest położona tylko 10km ode mnie, aż o 4 mniej niż mój UAM, na który przecież rowerem jeździłam niezliczoną ilość razy!


Dość o Poznaniu, pogoda dzisiaj była przefantastyczna! Jechało mi się tak przyjemnie. Nie ubrałam się grubo, na wierzch miałam tylko widoczny niebieski sweterek. Widzicie dzisiaj dla odmiany zupełnie nie miałam ochoty na czarne ubrania, jak to się człowiek zmienia w ciągu kilku dni. Lubię od jakiegoś czasu pomarańcz, więc dzisiaj też na niego postawiłam, stwierdziwszy jednocześnie, że będzie fajnie kontrastował z błękitem. Niedawno nabyte brzoskwiniowe kwiatki do włosów dopełniły całości. 


Spędziłam z Jadzią przemiły dzień, humor mi dopisuje. Pogadałyśmy, poszwędałyśmy się po IKEI, a co najważniejsze udało nam się nabyć fajne prezenty! Najbliższe dni będą bardzo pracowite, zatem kończę na dziś blogowanie i idę wypoczywać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!


Spodnie, sweterek, bluzka - sh
Torebka - Deichmann
Chusta - Aldi :)
Bransoleta - Drogeria Natura
Kwiatki - H&M 

P.S. Nienawidzę tekstu wyrównanego do lewej, uznaję wyłącznie wyjustowany tekst, a dzisiaj nie mam pojęcia czemu nie chce mi się zrobić! Dziwne...

piątek, 30 marca 2012

Pożegnanie samsunżyka, Zalasewo oraz próbny ślubny makijaż :)

Cześć Kochani, dziś przeżywam bardzo brak mojego synka, mojego przyjaciela, mojego wiernego towarzysza każdego dnia, mojego samsunżyka! Ach, musiał mnie opuścić, mam nadzieję, że na krótko! Biedny zachorował, czytniczek kart pamięci mu się zepsuł i pojechał pod Warszawę aż z panem kurierem :( 

No nic, dobrze, że mam możliwość korzystania ze starego laptopa, który nie był niemal używany od dwóch lat. Tragedia, nie mogę mieć otwartego np. Photoshopa i Winampa jednocześnie, bo już się muza tnie. Więcej jak 5-6 kart w Firefoxie i już się chłopak nie wyrabia. Nie mówiąc nawet o tym, jak on strasznie hałasuje! Wiatrak  buczy jakby co najmniej 40 stopni było na dworze! To będą ciężkie dni, mówię wam ;)

Ale jakoś dałam radę przygotować tego posta. We wtorek pojechałam do Magdy, która zaszczyciła mnie prośbą o wykonanie jej makijażu ślubnego, aby zrobić próbną wersję. Jesteśmy zadowolone z efektu, pomijając fakt, że podkład z próbki okazał się dużo za ciemny i ciężki, poza tym zapomniałam wziąć z domu korektora pod oczy. Jak wam się podoba (ostatnie zdjęcie)?

Spędziłyśmy razem przemiły dzień, przeszłyśmy się na spacer po jakichś polach (bo to wieś za Poznaniem), pojadłyśmy, popiłyśmy i trzeba było wracać do domu. Rano ubierałam się w pośpiechu, a że na wierzchu leżały jeszcze rzeczy z niedzieli (z poprzedniego posta), to założyłam tego dnia tą samą marynarkę, kolczyki i w ogóle dodatki. Zmieniłam tylko spodnie i bluzkę. Nie wiem co mnie naszło ostatnio na taką zwykłą gładką kitkę, nie pojmuję, źle się czuję w takiej fryzurze (zwłaszcza jak z gładkiej robi się potargana przez wiatr) i raczej nieprędko się znów tak uczeszę. 

To tyle na dziś, papa:)


Spodnie - New Yorker
Torba - Deichmann
Top,  marynarka, buty - Atmosphere, sh

poniedziałek, 26 marca 2012

Błękit z pomarańczą - sobotni spacerek

Witajcie, dzisiaj wspomnienie miłej, słonecznej soboty, kiedy to miałam zajęcia w szkole, a potem wybrałam się z dziewczynami na mały spacer po kilku sklepach oraz okolicach Półwiejskiej i Starego Browaru.

Wszystkie zdjęcia robiła mi Zielona Szafa (o ile szafa może robić zdjęcia, hehe), którą bardzo wam polecam! Normalnie nie mam na blogu tak poprzerabianych fotek, ale skoro "Szafa" Aneta miała ochotę się pobawić w fotoszopie, to czemu nie? :)

Ostatnimi czasy tak się złożyło, że bardzo dużo pisałam. Przez 2 dni napisałam co najmniej 25 stron w Wordzie (czcionką 11, marginesy 1cm:P), także już mi trochę klikanie w klawiaturę zbrzydło, wena już mi się wypstrykała. Napiszę jeszcze tylko dwa słowa o tym co miałam na sobie i kończę. 

Choć dotychczas nie przepadałam za pomarańczem i miałam niewiele rzeczy w tym kolorze, trochę mi się odmieniło po spontanicznym zakupie bransoletki-kokardki. Do kompletu idealnie mi się wpasował lakier otrzymany od Asiuni. Poza dodatkami w stroju dominuje biel i błękit. Wydaje mi się, że połączenie tych kolorów razem fajnie wyszło. Wiosennie i świeżo. Był wtedy taki piękny dzień :)

Życzę wam przemiłego wieczoru i do usłyszenia!


Wszystko z sh poza:
Torbą - Deichmann
Okularami - z Darłóóówka
Bransoletką - Drogeria Natura
Kolczykami - Drogeria osiedlowa

piątek, 16 marca 2012

Rumak, lato, spotkanie, fryzjer i inne cudne rzeczy :D

Cześć Kochani, dzisiaj dla odmiany będę was zarażać dobrym humorem, optymizmem i energią. Po prostu dzisiejszy dzień obfitował w fajne rzeczy, a to zawsze dodaje człowiekowi skrzydeł. 

Najwięcej radości dał mi rowerek. Jeździłam już w tym sezonie, ale były to ledwie dwa razy po 2-3km, także słabo. A dziś odbyłam swoją pierwszą wycieczkę, a właściwie nie wycieczkę tylko zwyczajnie zjeździłam sobie Poznań i pozałatwiałam wszystkie sprawy (też owocnie). Na pierwszy raz 20 km to chyba nieźle?:)

Kolejna rzecz: pogoda. Wróciłam przed chwilą do domu i mogę wam przysiąc, że powietrze nie pachnie wiosną. Pachnie LATEM! Zdaję sobie sprawę, że pewnie jeszcze sto razy zdąży zrobić się zimno i do dupy nim przyjdzie prawdziwe lato, ale i tak buzia mi się śmiała sama cały dzień! Patrzyłam na swój odsłonięty duży dekolt i rękawy 3/4 i aż nie mogłam uwierzyć, że to JUŻ, w końcu gUpia zima poszła precz :P

Spędziłam dzisiaj parę godzin z Alicją, byłyśmy razem u fryzjera, potem na spaghetti i spacerze. Choć mój strój dzisiaj nie był jakiś szczególny (chodziło tylko o wygodę i wiosenne kolory), to i tak Ala zrobiła mi zdjęcia, aby uwiecznić ten piękny i radosny dzień na moim blogu! Miałyśmy meeeega dużo śmiechu przy pewnym arcyważnym nagraniu, haha, no nie mogę :D

A propos fryzjera: Ala znalazła niedawno Groupona do Pacykarni, więc skorzystałyśmy. Żadnych szczególnych zmian na głowie nie mam, ale chodziło mi o pozbycie się siana i nadanie ładnego kształtu. Jestem bardzo zadowolona, tyle że po wyjściu od fryzjera włosy są zawsze takie śliskie, gładkie i ulizane - zauważyłyście? Muszę je umyć i uczesać po swojemu:)

Ach, byłabym zapomniała! Jeszcze jedna miła rzecz. Choć znikające z portfela pieniądze specjalnie mnie nie cieszą, to nowe rzeczy, które pojawiają się na ich miejsce już tak. Odwiedziłam dziś Naturę i dałam się ponieść. Troszkę. 
 - Po pierwsze zakupiłam sobie płyn przyśpieszający schnięcie lakieru (już go kiedyś miałam i uważam, że jest super).
 - Po drugie kupiłam sobie konturówkę do ust, bo moja czerwona była stara i kiepska. W ogóle wiecie jak ciężko znaleźć idealnie CZERWONĄ konturówkę?! Żeby jeszcze do tego była tania to już tym bardziej. No więc wzięłam tą, i jest w miarę ok.
 - Po trzecie, najważniejsze: zakupiłam sobie eyeliner w słoiczku. Już dawno o takim myślałam, ale póki miałam zapas takiego w płynie z badylem na końcu, nie chciałam kupować. Jak na razie jestem zachwycona jego jakością, choć wypróbowałam tylko na ręce. Nie chciał zejść nawet od mydła!! Super! Pędzelek identyczny (acz z Sephory) już miałam, ale wykorzystuję go do malowania brwi, więc zakupiłam sobie z Essence tylko do eyelinera.

A tak mi się przypomniało... wczoraj miałam chwilkę czasu, a że niedaleko był Rossmann... Zobaczyłam eyelinery w płynie, właśnie takie z pędzelkiem na końcu, firmy WIBO. Jeden kosztował chyba z 6-7zł, więc wzięłam. NIECH WAM NIGDY NIE PRZYJDZIE DO GŁOWY GO KUPOWAĆ!! Gówno, jak mało co. Grrr, nie wytrzymał mi na ręce nawet 10 minut (a nie myłam jej, zwyczajnie szłam i standardowo używałam rąk). Pomalowałam nim oczy po powrocie do domu. Nie wiem ile czasu później, ale nie więcej jak 1-2 godziny, spojrzałam w lustro, a tam.... brak ogonków!! (wiecie, tych "jaskółek" w zewnętrznych kącikach). Nieee, naprawdę tak być nie może. Kosz natentychmiast!!

Dobra, kończę na dziś. Jutro szkółka, w niedzielę też, a potem nowy tydzień pełen wyzwań. Do usłyszenia i zobaczenia, papa :)

To jeszcze przed fryzjerem. Na głowie miałam chustkę W ŻABY, ale jakoś zapomniałam ją lepiej obfotografować!
Mój najulubieńszy ostatnio zestaw bransoletek
"Nieee, to słabe jest"
"No i czemu mi nie mówisz, że się uśmiecham jakbym miała szczękościsk?!"
Haha, wszystko Essence! Bardzo lubię tę firmę. Tania, a DOBRA!

Sweterek, bluzka, buty - sh
Spodnie - New Yorker
Torba - Deichmann
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...