poniedziałek, 31 października 2011

Worki próżniowe - moje doświadczenia

Witajcie, dziś przybywam z nietypowym postem. Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam mała częstotliwość notek "szafiarskich" w ostatnim czasie. Mnie to zdecydowanie denerwuje, ale raz, że chcę dotrzeć do różnorodnego grona odbiorców, dwa, że nie ma kto mi robić zdjęć, a i to dałoby się przeskoczyć, gdyby nie brak mojej weny do ubierania. Humoru brak to i weny. 

W każdym razie dzisiaj chciałabym wam zaprezentować moje niedawne "odkrycie", jakim są worki próżniowe. Kilka napełniłam już 1-2 miesiące temu, ale wczoraj pakowałam swoje letnie ubrania i postanowiłam zrobić dla was kilka zdjęć. Najpierw jednak mały element okolicznościowy. Nie obchodzę Halloween, ale nie mam też nic przeciwko temu "świętu". Kiedyś dostałam fajną, podświetlaną dynię i teraz stoi sobie u mnie na parapecie.


Do rzeczy jednak. Gdzie i kiedy usłyszałam o tych workach nie pamiętam, ale poszukałam któregoś dnia na allegro i za ok 40zł kupiliśmy 10 worków. Uważam, że cena jest bardzo przystępna. Moją opinię na ich temat napiszę na końcu.

To jest wełniana kołdra
A to kołdra po spróżnowaniu, różnica ewidentna
To większość moich letnich rzeczy, które zdecydowałam się spakować na zimę
Leeeedwo weszły do worka. W zasadzie to kilka sztuk się nie zmieściło
Różnica widoczna, choć nie spektakularna. Wszystko jednak jest spakowane w formie zwartej bryły, więc wygodne w przechowywaniu.

MOJA OPINIA O WORKACH PRÓŻNIOWYCH

PLUSY
+ cena worków jest bardzo korzystna, jest też duży wybór rozmiarów
+ zdecydowana oszczędność miejsca w szafach! Spakowałyśmy z mamą kilka kołder i poduszek, śpiwory, koce, zasłony, kurtki i teraz to co było w tapczanie i kilku szafach na pawlaczu mieści się w niecałych 2. 
+ naprawdę spektakularne efekty w przypadku kołder, poduszek puchowych, autentycznie dobre 75% redukcji objętości. Przy ubraniach czy np. kocach efekt jest mniejszy, bo w tych rzeczach nie ma tyle powietrza.
+ wystarczy rura od odkurzacza, by spróżniować worki
+ ochrona przed molami i kurzem gwarantowana

MINUSY 
 (w zasadzie uważam, że te minusy to nie są minusy, w tym sensie, że nie powinny nikogo odwieźć od zakupu)
- gdy wczoraj zajrzałam do worków spróżniowanych 1-2 miesiące temu kilka z nich wykazywało lekką obecność powietrza. Możliwe zatem, że albo są odrobinę nieszczelne, albo ja nieidealnie je zamknęłam i jest mały przeciek w zamku
- nie było instrukcji obsługi i chwilę zajęło mi rozgryzienie jak zrobić, żeby worki nie napełniały się powietrzem w tej krótkiej chwili między odłączeniem odkurzacza, a zamknięciem wylotu.
- worki po spróżniowaniu są twarde i przybierają nierównomierny kształt więc może być ciężko je poukładać w szafie
 - dość ciężko się wkłada w nie rzeczy, bo wlot jest węższy niż całość

Cieszę się, że jutro Wszystkich Świętych. Zawsze jeździmy do Wrześni, do rodziny. Choć w ostatnich latach przybyło nam zmarłych, nadal ten dzień jest mimo wszystko miłym rodzinnym spotkaniem. Liczę na jakieś zdjęcia modowe, abym w końcu miała co pokazać!! Miłego dalszego ciągu długiego weekendu życzę!

sobota, 29 października 2011

Tutorial - galaktyczne paznokcie

Co prawda ani moje paznokcie, ani sztuka ich pięknego malowania nie należą do moich mocnych stron, jednak postanowiłam zrobić taki post wiedziona następującymi przesłankami:

1. Nie mogę sobie znaleźć dziś miejsca, jest mi źle i smutno, próbowałam cały dzień zająć się produktywnymi sprawami, uczyłam się, sprzątałam, ale o 18 szlag mnie trafił, rano skończyłam ostatni odcinek Bones, więc a razie nie mam co oglądać, a to na ogół robię, by poczuć się lepiej, więc pozostał blog. A zaraz po wystawieniu posta będzie kolacja i "Anioły i Demony" (książka), o!
2. Pod moim rozdaniowym postem parę osób sugerowało, że mogłabym porobić jakieś tutoriale na bloga. Pewnie chodziło o makijażowe, ale z tym mi nie bardzo chce wyjść, ostatnio próbowałam zrobić, ale wychodziło to totalnie kiepsko. Może w przyszłości dam radę, a tymczasem będzie paznokciowy.
3. Akurat stary lakier nadawał się do zmycia.
4. Kiedyś wspomniałam (w TYM poście), że lubię malować paznokcie gąbeczką i parę osób pytało co to znaczy, więc chętnie pokażę na przykładzie.
5. Mój fejs absolutnie nie nadaje się do pokazywania.

GALAKTYCZNE PAZNOKCIE
Mój sposób (nie jedyny, nie najlepszy)

KROK 1. Szykujemy sobie sprzęt
- kawałek gąbki (ja kupiłam kiedyś jedną, najtańszą dla tego celu, pocięłam i gotowe)
- lakiery (użyjcie jakich chcecie, dla mnie bazą był granatowy, a resztę widać na zdjęciach)
- kawałek kartki

KROK 2. Malujemy paznokcie na granatowo (albo można by na czarno). Nie musimy być zbyt staranni

KROK 3. Rozpoczynamy gąbeczkowanie - bierzemy niebieski metaliczny lakier, nanosimy go trochę na kartkę (lub od razu na gąbeczkę, wyczujcie, jak wolicie) i ciapiemy na paznokcie (w tym przypadku na całe, w kroku 4 tylko część)

KROK 4. Wybieramy kolory, które życzymy sobie mieć na paznokciach. Ja zdecydowałam się na czerwony (perłowy), turkus i fiolet. Specjalnie trzymam w domu zgęstniałe, stare lakiery, bo choć nie da się nimi normalnie malować, to da się świetnie gąbeczkować. Kolory nanosimy w różnych miejscach, można je czasem nakładać jeden na drugi, jak nam się podoba.

KROK 5. Bierzemy srebrny lakier i robimy nieregularne kropeczki - gwiazdy

KROK 6. Gold dust - bierzemy złoty lakier i ciapiemy gąbeczką po całości paznokci

KROK 7. Wykończenie. Obowiązkowo bezbarwny lakier, najlepiej utwardzacz (ja lubię Rimmel), oczyszczenie palców z lakieru (ciężko ich nie ubrudzić przy gąbeczkowaniu, zwłaszcza jak się ma tak krótkie paznokcie jak ja). I oto są:
Podoba mi się, jak wyglądają w blasku świecy (brzoskwiniowej, cudnie pachnącej nota bene)
W Internecie znalazłam sporo zdjęć galaktycznych paznokci, najbardziej podobały mi się TE, niezłe są też TE. Wszystko zależy od gustu, umiejętności, posiadanego sprzętu i paznokci.  W każdym razie miłej zabawy przy gąbeczkowaniu!

Mam nadzieję, że po Wszystkich Świętych uda mi się zamieścić jakiś post odzieżowy. Do zobaczenia wkrótce, dobranoc!

niedziela, 23 października 2011

Zakupy!! I różne inne zmiany...

Dobry wieczór! Nie znoszę zmian! Tzn. niby zmiany są fajne, niby nieraz czekam co nowego się zdarzy, często też jestem zadowolona z niektórych, ale... generalnie lubię to poczucie bezpieczeństwa, gdy wszystko idzie swoim starym torem.

A tu proszę! Ostatni czas to dla mnie same nowości! Niektóre z nich są całkiem przyjemne, inne tragiczne. Czuję się trochę jak na niespokojnym morzu i czekam, kiedy znów stanę na stabilnym gruncie. A jakby tego było mało, sama osobiście zafundowałam sobie zmianę, co do efektu której mam mieszane uczucia. A co wy sądzicie?

ZAKUPY! Oprócz sukienki na bal absolutoryjny nie kupowałam w normalnych sklepach od wieków! Tylko sh i sh! Jednak i w tym temacie zaszły pewne zmiany (nie na długo jednak)

Po pierwsze około miesiąc temu zakupiłam torebkę z futerkiem, którą noszę ostatnio dzień w dzień i pokazywałam na blogu parę razy!

Po drugie w piątek skusiłam się na czarną bransoletkę w H&M, 100% w moim stylu, jako rekompensatę utraconej w boju (na Woodstocku) pieszczoszki. W New Yorkerze zaś nabyłam gwieździsty tank top. Gwiazdki lubiłam od zawsze, a teraz jeszcze modne są, więc super.

Apogeum zaszło dziś. Wieczór spędziłam w King Crossie. Nie miałam za dużo czasu, więc postawiłam na dwa ulubione sklepy: H&M i New Yorker. Nie miałam także określonego planu co chcę kupić (nigdy takowego nie robię!), po prostu chodziłam i szukałam co mi się podoba. 

W H&M kupiłam zaledwie zestaw kolczyków (m.in. te czarne kuleczki ze zdjęcia) i nauszniki. Podobało mi się sporo rzeczy, ale to w New Yorkerze zdecydowałam się zostawić większą ilość gotówki. Do najlepszych zakupów należą: 
 * kwiecista bluzka z wiązaniem pod szyją, o jakiej marzyłam od jakiegoś czasu
 * koronkowy top
 * mięciutki, ciepły sweter, który chwyciłam dosłownie w drodze do kasy
 * czarne, zwykłe rurki
 * 2 zwykłe czarne bluzeczki na naramkach - jako podkoszulki (zimą bez nich bym nie podołała)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, z wielką chęcią zakupiłabym jeszcze sporo rzeczy, m.in. boską spódniczkę koronkową z hama, ale na razie się wypstrykałam :P

Tymczasem zostawiam was z mixem zdjęć moich nowych nabytków oraz z wczorajszej imprezy i kilku ujęć z domu. Dobranoc!

środa, 19 października 2011

Moje nowe gałki oczne

Dziś zdjęcia z trzech dni. Pierwsze z nich zrobiono 30.09 kiedy jeszcze było gorąco i cudnie. Ciężko mi pogodzić się z jesienią i, co gorsza, nadciągającą zimą! Ale poza zimnem jest na razie w miarę spoko, Słoneczko świeci więc daję radę. Kolejne zdjęcia pochodzą z przemiłego spotkania, poważnie, przemiłego! Oczywiście nie są one "szafiarskie" i mają na celu pokazanie jedynie jak dobrze mi w grupie geograficznych przyjaciół. I przy okazji przypomnienie, jak cudowny tygrysi naszyjnik posiadam!
 
A skąd tytuł posta? A bo pomyślałam, że w związku z siedzeniem w domu od kilku dni pójdę się przewietrzyć do drogerii na przeciwko mego bloku (taa, przewietrzyć do drogerii... co najwyżej poszłam się wyrwać z moich 4 ścian, ale przez 1 minutę drogi trochę świeżego powietrza łyknęłam) i zaraz uderzyłam do stoiska z biżuterią. Wśród tony banalnych, oklepanych rzeczy, ZNÓW (bo wcześniej zakupiłam naszyjniki z tego posta) trafiłam na perełkę! Nic nie poradzę, że moje pierwsze skojarzenie dotyczyło gałek ocznych, niemniej przyznajcie, że naszyjnik z pewnością zasługuje na co najmniej... rzucenie okiem. A ja zdecydowałam się go nawet nabyć, choć tani nie był!

W w ogóle to czekam na wiosnę, bo MOŻE wtedy humor mi się tak naprawdę poprawi...?

W tle chluba Poznania ;), niedaleko mego miejsca zamieszkania.
Jeansy - River Island, sh
Top - sh
Torebka - Atmosphere, sh
Buty - sh

 
Właśnie te buty miałam wtedy na sobie. Niestety okazały się mocno niewygodne:(
Jeansy - Warehouse, sh
Pasiak - DenimCo, sh
Top - sh

 A to moje nowe gałki oczne:

Dobranoc Wam!

poniedziałek, 17 października 2011

Jestem absolutnie zakochana...

... we Wrocławiu! Jak wspominałam w tym poście, jak również w kilku innych miejscach zawsze bardzo lubiłam to miasto i spędziłam w nim wiele przepięknych chwil. Nigdy jednak nie miałam okazji spędzić tam aż 3 dni (no, niecałych) tak jak w ten weekend. Odwiedziłam Hanię, która od niedawna pracuje we Wrocławiu, a czas spędzałyśmy tak...

PIĄTEK
Po nieprzyjemnej podróży, podczas której pewien jegomość uzurpował sobie prawo do 2/3 siedzenia (a przesiąść się nie szło bo pociąg przeładowany) w końcu moim oczom ukazał się z daleka Wrocław, co spowodowało napływ łez wzruszenia. Po krótkim ogarnięciu się u Han poszłyśmy na Rynek. Cały czas piałam jaki to Wrocław jest piękny i jak bardzo się cieszę, że tu jestem czym denerwowałam mą towarzyszkę, ale cóż, nic nie mogłam poradzić!

Han powiedziała, że idziemy do fajnej pizzerii na rynku, która okazała się być tą samą, w której spędziłam przemiłe chwile dokładnie 2 lata temu - zaczęłam znowu piać, ale Hanna mnie uciszyła! W pizzerii tej spotkała mnie niesamowicie miła chwila, otóż odezwała się do mnie dziewczyna, która poznała mnie z bloga! Kochana, daj znać w komentarzach albo w mailu o sobie! Żałuję, że nie zamieniłyśmy paru słów więcej, ale naprawdę mnie zatkało!!

Dalszy ciąg wieczoru spędziłyśmy na spacerowaniu po okolicach rynku. Minęłyśmy się z jakże znaną Barbarą Kwarc podczas przeglądania ciuchów w H&M. Bardzo kontrowersyjna z niej kobieta, ale przyznam, że lubię ją oglądać na YT toteż miałam miłą niespodziankę! Widziałam jak zaczepiają ją jacyś ludzie, ale ona ewidentnie nie była nastawiona tego wieczoru na kontakty międzyludzkie, więc poszłyśmy sobie dalej...

SOBOTA
Sobotnie przedpołudnie spędziłam sama w domu i spacerując po Wrocławiu, bo Han pracowała, jednak potem wybrałyśmy się razem znów na Rynek, tym razem za dnia.
Wiem, że wszyscy robią sobie zawsze zdjęcia z tą fontanną, ale nie mogłam się oprzeć - jest absolutnie przepiękna!
Na Rynku była jakaś świetna wystawa fotografii sprzed 20-50 lat, niektóre zdjęcia niesamowite!

Jednak najbardziej czekałam na zobaczenie Hali Stulecia i jej okolic. To z tym miejscem we Wrocławiu wiążą się moje najpiękniejsze wspomnienia. 

Wiedziałam, że na lewo od miejsca, w którym zrobiono powyższe zdjęcie jest jakiś fajnie zagospodarowany teren, ale jeszcze tam nie byłam. To co za chwilę zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Samo miejsce + przepiękne Słońce i niebieskie niebo + jesienne liście = bajeczny, kolorowy, magiczny widok!

Zależało mi, by odwiedzić ogród Japoński. Choć było niestety naprawdę zimno zdecydowałyśmy się na chwilę tam zawitać. I znów kolory, roślinność i blask zachodzącego Słońca powaliły mnie swą urodą! Muszę tam jeszcze nieraz wrócić!

Teraz to już byłyśmy naprawdę zmarznięte! Marzyłyśmy o czymś ciepłym i pysznym, wróciłyśmy więc na Rynek, gdzie odwiedziłyśmy przemiłą kawiarnię! Kolejnym krokiem był spacer nad rzekę, gdzie oglądałyśmy pięknie oświetlony Uniwersytet Wrocławski. Natknęłyśmy się na przesłodki Oddział Krasnoludzki WBK i zdecydowałyśmy się na powrót do domu. Bo w zasadzie tego dnia nie jadłam żadnego obiadu!
Ale Hanna, jako wyśmienita gospodyni zrobiła przepyszną sałatkę z rukoli i zapiekankę mięsno ziemniaczaną. Wieczór był długi i baaaardzo przyjemny!
NIEDZIELA
Niestety nadszedł ostatni dzień mojego pobytu we Wrocławiu. Nie bardzo miałyśmy czas na jakieś konkretne zwiedzanie (z resztą nie po to tam w zasadzie jechałam), więc pospacerowałyśmy po okolicy, zostałam wykorzystana jako tragarz, a następnie wróciłyśmy na obiad. Han, jesteś genialnym kucharzem! Ta zapiekanka była wyśmienita!
No i żegnaj, Wrocławiu!
Ponieważ to blog modowy teoretycznie, to powiem na koniec tak: nie miałam zamiaru się zupełnie stroić, wzięłam wygodne i lubiane przeze mnie ciuchy. W zasadzie codziennie zmieniały się tylko bluzki, no i ostatniego dnia rajstopy oraz fryzura. Kurtka rozpoczyna właśnie swój 3 sezon i prawdopodobnie niebawem zakupię nową. Na razie nie mam do tego głowy, jakoś mi się nie chce łazić po sklepach! Torba możliwe, że powinna być inna do tego stroju, ale tak ją szalenie polubiłam, że nie mam ochoty się z nią rozstawać! Buty to zwyczajne oxfordy, które miałam na nogach także tutaj. A części garderoby:

Spódniczka - sh (pokazywana np. tu i tu i tu)
Buty - Atmosphere, sh
Kurtka - C&A
Torba - Deichmann
Srebrny top w bufkami - sh (pokazywałam w tym poście)
Granatowy top z napisem - sh (pokazywany np. tu)
Szal - Orsay
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...