Dlaczego zaliczam tego posta do serii urodzinowej? Bo ma on szczególne znaczenie.
Nie twierdzę, że zawsze udaję, ba, może 2-3 razy mi się to zaledwie zdarzyło. Ale, ale... nie czuję się autentyczna. Prawda jest taka, że foty na bloga robię po 1. wtedy, kiedy mam fotografa i po 2. wtedy, kiedy uważam, że coś się na bloga nadaje. Bo przecież nie wrzucę zdjęć w zwykłych dżinsach i adidasach!! Bo to takie nijakie!! I stąd moje poczucie, że nie jestem sobą. Bo ja lubię sportowe buty, dżinsy i pełen luz, a na blogu widać tylko wcielenie ugrzecznione, nieprawdziwe. Przez rok blogowania przeszłam metamorfozę mentalną, a przez ostatni miesiąc przeszłam kolejną. Więc na cały okres od początku przypadają dwie. Opowiem o tym, MOŻE W KOŃCU MI SIĘ UDA, w następnym poście. Natomiast dziś postanowiłam nie przejmować się, że zwyczajne dżinsy i t-shirt to marnizna jak na bloga. I paradoksalnie uważam, że dzięki temu post jest lepszy, ciekawszy i autentyczniejszy niż na ogół bywa. No i ba, nie muszę się zawsze tak ślicznie uśmiechać, nie??
Jeansy - River Island
Buty - Reebok
Kurtka - C&A
Szal w panterkę - targ
Chustka na głowie - sh
Top - River Island
Torebka - sh
Naszyjnik - House