Wiecie co, mam dziś chandrę. A chandra ma to do siebie, że bierze się w zasadzie z niczego. No może trochę spowodowana jest dziś tym, że uświadomiłam sobie, że został mi TYLKO NIECAŁY ROK studiów, laby, cudownego życia, a co potem?? :( Myślę, że mój wrodzony optymizm poradzi sobie z tymi myślami, ale chandra kiedy przejdzie to nie wiem.
Pomyślałam - co mi poprawi humor? Wspomnienie miłych chwil! A do wspomnień niezastąpione są zdjęcia. Dlatego zaczęłam przeglądać foty z wrześniowego wypadu w Karkonosze. Wspólnie z 2 koleżankami pod hasłem Baby Górą ruszyłyśmy z plecakami na trasę między Szklarską Porębą, a Karpaczem. Miałyśmy 3 noclegi: na Szrenicy, w Odrodzeniu i w Samotni. Jeśli ktoś jest zainteresowany moją opinią na ich temat lub po prostu ma jakieś pytania co do trasy niech śmiało pisze!! Trudno mi było się spakować, tak ograniczonej liczby ciuchów i kosmetyków to chyba nawet na jednodniowy wyjazd normalnie nie biorę!! Trochę obaw miałyśmy jak damy sobie radę z wielkim bagażem, był to dla nas pierwszy raz, ale mówię szczerze - tak fantastycznego wyjazdu to ja się nie spodziewałam. Wróciłam absolutnie zachwycona!! Spośród 1300 zdjęć trudno mi było wybrać jakieś na bloga. Cholernie trudno wręcz. Ale co tam, podzielę się z wami kilkoma :)
Chandra jeszcze jest, ale już mi lepiej.... :)
A więc zaczynamy! Według zasady, że w górach trza być widocznym, dumnie nosiłam moją tęczową bluzę :D Codziennie zmieniały się tylko t-shirty, reszta wciąż ta sama. I wiecie jakie to było fajne? Olać zupełnie ciuchy i oddać się przygodzie??!! Super!
Po całym dniu wspinania trzeba się było porozpieszczać spożywczo i piłkarzykowo :) Nie mówiąc o grzanym winku mmm <3
Jak przystało na geografa, wzięłam na siebie brzemię nie zgubienia drogi!! Choć trudna ona nie była ;-)
Najwyższy szczyt Karkonoszy - Śnieżka
Ostatni wieczór, ostatnia noc. Jak zwykle szalona i wesoła!
No i zejście do Karpacza, obiad i do domku :(
Tęsknięęęęęęęęęę :(
Zazdroszczę wypadu w góry..uwielbiam! Co do końca studiów to...bez obaw! Później też jest całkiem fajnie:DDDD
OdpowiedzUsuńtakie kolorowe i radosne zdjęcia nawet mnie poprawiły humor :)
OdpowiedzUsuńgóry uwielbiam! i ta Twoja radość:D i grzańca bym łyknęła sobie no
OdpowiedzUsuńPrzypominasz mi aktorkę Elisabeth Harnois :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Olka
:) bardzo pozytywne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńkocham góry:)fajny blog :)
OdpowiedzUsuńKocham góry więc myślę, że wyjazd musiał być niesamowity, wspaniały, cudowny itd:P
OdpowiedzUsuńAż mi się tęskno zrobiło gdy zobaczyłam te zdjęcia:)
Bluza jest szałowa:)
Fajny biust ma ta koleżanka na siódmym zdjęciu od góry!
OdpowiedzUsuń