Hej kochani :)
Kiedyś ktoś w komentarzu zasugerował, abym zrobiła post o kosmetykach, których używam i bardzo mi się ten pomysł spodobał!
1. Podkład do twarzy: Maybelline Dream Satin Liquid, kolor Ivory 010 - jestem z niego zadowolona, cena też niezła. Ale i tak moją największą miłością jeśli chodzi o podkład jest Estee Lauder Double Wear Light, na który żal mi grubo ponad 100 zł, ale jak będę posiadać choćby małą nadwyżkę pieniędzy to go kupię. Jak na razie radzę sobie, biorąc darmowe próbki w Sephorze lub Douglasie i używam go tylko na grubsze imprezy :)
2. Róż Wibo, nie ma oznaczenia koloru, ale bardzo mi się on podoba. Wygląda na zdjęciu trochę wściekle, ale jak sami widzieliście w moich postach, nie daje takiego efektu na twarzy!
3. Puder Rimmel Stay Matte, kolor Peach Glow 003 - nie mam problemu ze świecącą się skórą więc nie przykładam dużej wagi do pudru, ot po prostu wykończenie makijażu.
4. Zapomniałam sfotografować bronzer. Mam Miss Sporty Ohh! Tan So Fine, kolor Sunny 002 - TAKI. Jest ok, ale ta ciemniejsza część jest dla mnie dużo za ciemna. Ponadto nie sfotografowałam korektora bo mi się aktualnie skończył i poszukuję nowego, lepszego. Zakupiłam jakiś Manhattan, ale trudno mi o nim coś powiedzieć jak dotąd.
1. Cień My Secret Double Effect, kolor 413 - to aktualnie mój ukochany cień. Na zdjęciu wyszedł ciut ciemniejszy niż w rzeczywistości, jednak na zdjęciach, na których jestem nim pomalowana (np. TU) wychodzi za to jaśniejszy niż jest naprawdę :) Polecam jeśli chodzi o jakość.
2. Cień Rimmel Special Eyes, kolo Dusk 033 (podejrzewam, że już jest niedostępny) - jeden z moich najstarszych cieni, zarazem jeden z ukochanych. Używam go dość często do oczu i ZAWSZE do malowania brwi. Jakość świetna!
3. My Secret Trio Eyeshadow, kolor 306 - całkiem fajne cienie, choć nie używam ich za często. Ten najjaśniejszy na powiekach jest niemal niewidoczny, ten złoty to prawie sam brokat, który po nałożeniu na oko jest WSZĘDZIE na twarzy. Najlepszy z nich wszystkich jest ten brązowy, jednak mam jego lepszy zamiennik - numerek 2 powyżej.
4. Avon Color Trend, kolor Angel Food, sądzę, że już niedostępny, ponieważ cień ten kupowałam kilka lat temu. Daje fantastyczny satynowy efekt, doskonale rozświetla środek i wewnętrzny kącik powieki. Używam go w niemal każdym makijażu
5. My Secret Trio Eyeshadow, kolor 304. To trio jest dużo ciekawsze niż poprzednie (numer 3 powyżej). Białego cienia nie używam, lecz ten środkowy nie jest wcale brokatowy, ma piękny morski kolor. Przy jego pomocy miałam pomalowaną dolną powiekę TU. Granat jest matowy, co nie do końca mi odpowiada, ale przydaje się przy niektórych makijażach.
6. Cień Bell, kolor Tropicana. Szalony błękit, dość trudny w aplikowaniu gdyż obsypuje się, ale jest bardzo intensywny i daje fajny efekt na oczach. Użyłam go np. TU lub TU.
1. Rimmel Volume Flach Curved Brush - Wypróbowałam w swym życiu około 10 tuszy do rzęs, ale ten sprawdza się u mnie najlepiej, to jest już 3 lub 4 opakowanie. NAPRAWDĘ podkręca rzęsy, co dla mnie jest straszne ważne, bo mam je długie i proste jak struna. Trwały, dobrze się sprawdza w każdej pogodzie.
2. Grafitowa kredka no name, używam jej jako bazy pod cienie, przedłuża ich trwałość i ciekawie podbija kolor.
3. Avon Proffesional kohl, zwykła czarna kredka, nieodzowna w mojej kosmetyczce. Sprawdza się ok, chociaż trochę za mocno się rozmazuje. Dostałam ją w prezencie, więc nie narzekam
4. Podwójna zielona kredka no name, ją również stosuję jako bazę pod różne cienie. Samodzielnie jest niesamowicie nietrwała, ale pod cieniami się sprawdza
5. Inglot, biała kredka, używam do linii wodnej
1. Essence Black Mania - mój najnowszy eyeliner. Trwały, piękna czerń... ale za cholerę nie potrafię się nim obsługiwać. Na końcu zamiast pędzelka ma jakiś patyk, sztywny, którym strasznie trudno się maluje, poza tym nieprecyzyjny. Czasem się przemęczę i go użyję, ale denerwuje mnie to. Jeśli ktoś może polecić dobry, łatwy w użyciu czarny eyeliner to chętnie skorzystam!!
2. Essence Metal Glam, kolor On The Go 02 - super łatwy w użyciu, przepiękny kolor, tylko nietrwały. Po pół dnia kreska jest w rozsypce
3. Essence Metal Glam, kolor Got A Date 01 - również super łatwy w użyciu, kolorek brązowy i o dziwo trwalszy od granatowego. Lubię go używać, gdy mam ochotę na delikatny make-up
1. Bebe Young Care pomadka ochronna waniliowa. Za jej zapach dałabym się pokroić! Ubóstwiam go! Pomadka daje piękny efekt na ustach, delikatnie nude. Nawilżenie i komfort na ustach również godne pochwały. Polecam całym sercem!
2. Rimmel Lasting Finish, kolor Dizzy 010 - piękny kolor, miłe uczucie na ustach, nie wysusza ich, nie podkreśla spierzchniętych ust, utrzymuje się całkiem długo. Polecam! Miałam ją na ustach np. TU
3. Rimmel Moisture Renew, kolor Electric Plum 300 - aktualnie moja ulubiona pomadka. Uwielbiam jej kolor, trwałość jest niezła, nie wysusza moich ust. Same +. Miałam ją na ustach np. TU
4. Rimmel Moisture Renew, kolor Nude Delight 700 - szczerze mówiąc to jej nie znoszę! Uważam, że okropnie wyglądam w ustach nude, a ten odcień jest dla mnie wyjątkowo nietwarzowy! Pewnie nikt z was nie będzie chciał używanej pomadki, ale jakby co, to oddam z radością :) Kupiłam bo chciałam mieć modne usta nude, ale to nie dla mnie niestety!
5. Rimmel... i nic więcej nie da się odczytać, bo się zdarło, a to dość stara pomadka... Jakościowo fajna, kolor czerwono-malinowy. Miałam ją na ustach np. TU
6. Eveline Cosmetics Volume Lip Extreme - ciekawy błyszczyk powiększający usta za pomocą szczypiących w usta składników. Kiedyś miałam inny kolor, ale mi się zgubił, więc chciałam odkupić, ale już tego numerka nie mogłam znaleźć. Tym razem średnio trafiłam w kolor, za jasny, za słodkoróżowy jest, ale czasem go używam. Lubię to uczucie pieczenia na ustach, specyficzne takie:)
1. Rimmel Lycra Pro, kolor Riviera Red 323 - najlepsze linia lakierów do paznokci jaką znam!! Jedynym jej minusem jest mały wybór kolorów. W zasadzie wszystkie które mi się podobały już mam. Te lakiery naprawdę długo utrzymują się na paznokciach, niesamowicie łatwo się nimi maluje, są idealne :)
2. Rimmel Lycra Pro, kolor Pop Rose 293 - jak wyżej
3. Essence Colour & Go, kolor Break Through 26, mój pierwszy lakier z tej serii i tej firmy. Kolor fajny, ale jestem zawiedziona jakością oraz intensywnością koloru. Plusem jest niesamowity wybór odcieni na sklepowej półce!
4. Miss Sporty Clubing, kolor nie ma oznaczenia, na zdjęciu wygląda jak granat, ale jest to ciemny fiolet. Nie mam zastrzeżeń do jakości, do koloru itd. Nazywa się quick dry i rzeczywiście szybko wysycha na paznokciach, jednak zrobił mi też quick dry w buteleczce i w tej chwili ciężko go używać
5. Rimmel Lycra Pro, kolor Blue Vogue 400 - wszystko jak wyżej. Miałam nadzieję, że będzie granatowy na paznokciach, a w zasadzie wygląda jak czarny.
6. Miss Sporty Lasting Colour, kolor czarny - jak kiedyś mówiłam, czarny to mój ukochany kolor na paznokciach. Żałuję, że Rimmel Lycra Pro nie ma w ofercie czerni (albo ja nie widziałam). Te sprawdza się całkiem nieźle, bez zastrzeżeń. Trochę mi już za bardzo zgęstniał
7. Miss Sporty Metal Shine, kolor srebrny - kupiłam go po obejrzeniu dawno temu teledysku Pink do utworu Sober. Miała w nim piękne, długie i srebrne paznokcie. Niestety na moich krótkich efekt jest 100 razy gorszy, ale i tak czasem lubię użyć tego lakieru. Generalnie jak widać na zdjęciu powyżej nie lubię jasnych lakierów do paznokci. Jeśli jasny to tylko niebanalny, np srebrny właśnie :)
8. Eveline Colour Show, kolor 450 - nie wiem czy jest jeszcze dostępny. To jeden z moich najstarszych lakierów, a wciąż płynny! Jakościowo super, trzyma się ładnie. Kolor może kontrowersyjny, ale naprawdę go lubię, niebanalny. W rzeczywistości jest bardziej zielony.
1. Gabriela Sabatini Woda Toaletowa Ocean Sun - dostałam je w prezencie, więc nie wybierałam zapachu, ale są całkiem przyjemne. Trudno mi je opisać, nie umiem mówić o perfumach :)
2. Adidas Woda Toaletowa Floral Dream - jeden z moich ulubionych zapachów jeszcze od czasów liceum, trwałość niezła, pojemność i cena też. Typowo na co dzień.
3. Hugo Boss Eau de Parfum Deep Red - to jest mój absolutnie ukochany, najcudowniejszy zapach na świecie! Odkąd pamiętam nie ma sobie równych! Niestety perfumy kończą mi się już i muszę zacząć oszczędzać na następną buteleczkę :)
4. Avril Lavigne Eau de Parfum Forbidden Rose - najnowszy nabytek, kupiony na pół z mamą :) Zapach bardzo przyjemny, nie wiem co więcej powiedzieć. Na dzień i na wieczór.
Na dziś to tyle, wyszło spoooooro! Mam nadzieję, że wam się podobało. Haha, nie zdawałam sobie sprawy, że mam taką zawrotną przewagę kosmetyków Rimmela i Essence! Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!
dużo tego, ale zawsze jesteś świetnie umalowana:)
OdpowiedzUsuńzgadzam się! uwielbiam Twój makijaż:)
OdpowiedzUsuńsporo tego! ale cóż kobieta musi o siebie dbać!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze dziękuję Ci za bardzo miłe komentarze na moim blogu :) czuję się zaszczycona.
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyków, też miałam, a w zasadzie do tej pory mam dream satin liquid - niezły, ale kupiłam teraz minerals coś tam, też z maybelline i chyba jest fajniejszy ;) tzn. jak dla mnie ;)
no i muszę wypróbować kiedyś ten double wear, bo dosłownie wszyscy zachwalają ten podkład ;)
pozdrawiam ciepło :)
to jest chyba taki fioletowawy róż wibo, też go mam:) spoko jest jak za takie grosze
OdpowiedzUsuńho ho ho... czerwony Hugo.. pięknie pachnie :). Równiez lakiery Rimmela bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńA co do Twojego zadania dla mnie.. to dałaś mi niezły orzech do zgryzienia. Ja do pubów w sumie nie chadzam aż tak dużo jak do klubów.. więc ciężko mi się wypowiedzieć. Tak jak pisałam wcześniej Lizard King pasowałby mi tu najlepiej, jednak Shivaz (chyba raczej nazywany clubem niż pubem) jest znacznie bardziej glam, ma lepszy wystrój i obsługę.. co do cen też nie jest tak źle, więc ja wybrałabym go na swoje urodziny. Później.. chyba byłoby Tokyo, również nie pub, a klub, ale część z parkietem jest odlegle od części na "nasiadówy" więc i tam może być spokojnie, a ceny mają bardzo fajne :). Ostatecznie, pozostaje Corner (łamane przez Kolokwium, nie pamiętam jak pisane ale to bez znaczenia bo to i tak jedno i to samo) tam maja bardzo wygodne kanapy, haha :D, ceny też niskie- studenckie ;) tylko z tego co wiem w piątki może tam przyjść niemiłe towarzystwo. Tak więc sama już nie wiem. Obstawiałabym Lizard albo Shivaz. Albo jeśli jesteś burżujem to BlueBerry Bar :D:D:D:D czy też Buddhe, hehe, moich faworytów klubowych. Choć nie sądzę, by warto było wydawać tyle pieniędzy na rezerwacje miejsc, nawet w takich klubach.
Bardzo fajny blog:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.retrostyl.blogspot.com