Cześć,
za mną bardzo intensywny tydzień! Nie narzekam, bo wydarzyło się sporo pozytywnych rzeczy. Lubię, gdy wiele się dzieje, wtedy czuję, że żyję, mam więcej sił na wszystko, organizm się mobilizuje, humor się poprawia i w głowie rodzi się wiele pomysłów. Poza tym nie mam ostatnio czasu myśleć jak bardzo mi smutno z powodu nadchodzącej zimy, której nienawidzę. I dobrze!
W ubiegłym tygodniu miałam przyjemność spotkać wiele świetnych osób, w tym rodzinę, która na stałe mieszka w Holandii. Rok temu też byli u nas z wizytą, TU jest post z tego wydarzenia. Jest mi przykro, że mieszkają tak daleko, bo z tak świetnymi ludźmi chciałoby się przebywać dużo częściej. Jest taka zasada właśnie, by spędzać czas z osobami, które dobrze na nas wpływają, inspirują nas, poprawiają humor, "ciągną w górę", natomiast by unikać ludzi, z którymi (czasem z nieokreślonych przyczyn) czujemy się źle, słabo i smutno. Niestety nie zawsze możliwe jest postępowanie zgodnie z tą zasadą. Niemniej ostatnia środa spędzona była z całą pewnością z takimi osobami, o których można mówić jak najlepiej!
Całe spotkanie upłynęło pod znakiem ekhm... obżarstwa, winka, rozmów angielsko-niemiecko-polskich, rodzinnej i wesołej atmosfery, koncertów operowych (mój wujek jest tenorem i zafundował nam mały pokaz wraz ze swoją ukochaną), a także wielu inspiracji na przyszłe miesiące czy lata.
Goście byli bardzo hojni i nie przyjechali z pustymi rękoma. Dostaliśmy od nich sporo świetnych rzeczy rodem z Holandii. Hitem są moje ukochane Stroopwafels niedostępne w Polsce (chyba, że podróby, ale nie są aż tak smaczne!), na które bardzo czekałam. Nie zabrakło także innych łakoci popularnych w Holandii, takich jak wędzona Gouda, pierniki, cukierki anyżowe w kształcie domków z Amsterdamu i ekologicznej kawy. Poza tym tata dostał skarpetki z bambusa, mama kosmetyki z The Body Shop, a ja prześliczną bransoletkę.
Gwiazdor był u nas już w październiku, bez kitu :D
Odzień:
Spódniczka - Reserved
Sweterek - sh
Czarny top - H&M
Naszyjnik z kolcami - Allegro
Kolczyki czaszki - H&M
Buty - ul. Półwiejska. Wciąż te same :]
Piękna spódniczka. ;) Wyglądasz przeuroczo z uśmiechem. ;))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie rodzinne biesiady, fajnie że utrzymujecie kontakt z bliskimi którzy mieszkają zagranicą :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądałaś :)
OdpowiedzUsuńhttp://kitten-fashion.blogspot.com/
Polowałam na ten naszyjnik, jednak zdecydowałam nie kupować go.
OdpowiedzUsuńPołowa blogosfery go nosi. Nie mówię, że to jest złe, bo chocby Ty prezentujesz go fantastycznie.
Ciekawe zestawienie kolorów.
Dziękuję za miłe słowa! Masz rację, ten naszyjnik ma pół blogosfery i ja zazwyczaj unikam jak ognia takich rzeczy, które można spotkać na większości blogów. Ale tym razem uległam, bo naszyjnik mnie zauroczył na maksa :D
Usuńuśmiechy są, widać, że spotkanie było udane! :) b. fajny naszyjnik. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :)
Miłe spotkanie w miłym towarzystwie, świetnie Ci w czerwieni...pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńSuper wyglądałaś , piękna spódniczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! M.
Wyglądasz pięknie, spódniczka jest super. Ja Cię wolę w jaśniejszych włosach :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
cudowna spódniczka !
OdpowiedzUsuńobserwujemy ?
Hej podoba mi się ten blog jest bardzo ciekawy będę wpadał częściej :)
OdpowiedzUsuń