Witam serdecznie czytelników, dziękuję BARDZO za przemiły odzew pod moim podsumowaniem roku. Jeśli ktoś go jeszcze nie czytał to zapraszam tu: KLIK. Dzisiaj chciałabym pokazać wam jak spędziłam Sylwestra! Dla mnie trwał on kilka dni i był super udany, mimo że nie byłam na żadnym balu czy imprezie. Kameralnie, we dwoje, romantycznie i radośnie.
Pierwszego dnia miałam na sobie białą koszulę, prosty naszyjnik i czarną, welurową sukienkę, którą już pokazywałam nie raz (tu i tu i tu). Bardzo ją lubię, bo ma super uniwersalny fason, jest przemiła w dotyku, oryginalna i niesamowicie wygodna. Nieczęsto ulegam modzie na coś, ale ostatnio naprawdę szczerze spodobał mi się trend na koszule zapięte pod szyją i ozdobione naszyjnikiem czy innym gadżetem. Co jest szczególnie dziwne zważywszy na to, że od zawsze jestem fanką dekoltów i nigdy nie lubiłam żadnych bluzek, które mi ten dekolt zakrywają. Ale hej, jest zima, trzeba grzać ciałko. Ach, wiem, że może i wyżej powinna być zapięta ta koszula, ale już bez przesady... Do całości miałam dobrane fajne wzorzyste rajstopy, ale chyba zdjęcia trochę za bardzo odkrywają moje niemałe nóżki... ;)
Kolejnego dnia spacerowaliśmy sobie sporo, poszliśmy również na małe zakupy. Przy okazji zrobiliśmy zdjęcie w moim nowym szalu-kominie, którego dostałam od Gwiazdora.
Dalej to już był Sylwester. Od rana błogie lenistwo - jakie to przyjemne jak się ma tak zapieprzony grafik jak ja!
Wybrałam kobaltową sukienkę - jeden z moich nielicznych nowych nabytków, ta sama, którą miałam na sobie w Wigilię. Strasznie, ale to strasznie ją lubię, jest prześliczna! I znów... nie ma dekoltu, co to się ze mną dzieje, zawsze tak za nimi przepadałam. Ale wstawka koronkowa w sukience rekompensuje wszystko. Strój i ogólnie outfit miałam mało skomplikowany, nie szalałam z dodatkami, makijażem i cholera wie z czym jeszcze, ale uzasadnienie jest proste: to był wieczór we dwoje i nie miałam ochoty się nie wiadomo jak odwalać.
Fryz roboczy jakby co ;) |
Nasza super ekskluziw parówka po meksykańsku w sylwestrowy wieczór |
Przyszedł czas na wyjście na rynek. Do komina przypięłam sobie granatową broszkę - uważam, że fajnie urozmaica strój. Na sukienkę założyłam dwa długie rękawy i w drogę. Ale było właściwie całkiem cieplutko (nawet nie miałam na nogach kozaków tylko fajne baleriny na lekkim podwyższeniu i z paskiem wokół kostki, co czyni je mega wygodnymi).
Nie ma to jak pić szampana na samym środku rynku :)
Sukienka welurowa #1 - sh sto lat temu
Koszula - sh
Naszyjnik - New Yorker
Sukienka kobaltowa #2 - H&M
Płaszcz - sh, Nuuk
Torebka - sh, Atmosphere
Komin bordowy - od Gwiazdora
Komin beżowy i czapka - H&M
Pozdrawiam was gorąco!
Zapraszam na mojego FACEBOOKA!! Potrzebuję więcej bywalców, aby się rozkręcić :)
kobalt<3
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńPiękny masz uśmiech :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
Usuńswietny post,jestes mega fotogeniczna!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
Usuńhehehhee kochana zawsze taka usmiechnieta nic sie nie zmienilas :) pozostan dalej taka:D
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńDawno mnie tu nie było i jeszcze trochę minie zanim wrócę do blogowania, ale widząc swoje miasto nie mogłam się powstrzymać żeby nie napisać. Szkoda, że się na Ciebie nie natknęłam, bo akurat byłam w tym okresie w domu.
OdpowiedzUsuńWyglądałaś pięknie w kobaltowe sukience!
Kobaltowa sukienka piękna :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się sukienka , śliczny kolor i wgl krój !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam : http://cupcakesmileandlife.blogspot.com/ :)
Muszę powiedzieć, że w kreacji sylwestrowej wyglądasz jak wtedy, kiedy wpadłam tu po raz pierwszy na Twojego bloga. Widać radość, relaks, odprężenie, szczęście :) Później spojrzałam na posta niżej, zobaczyłam ostatnie zdjęcie, coś mi zaczęło świtać, upewniłam się w komentarzach i mam odpowiedź :D Jesteś znów zakochana, bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńJaka dociekliwa:D Cieszy mnie to, fajnie pisać bloga dla kogoś, kogo to naprawdę interesuje! Dziękuję :*
UsuńChyba sobie zrobię ten kolor na głowie, szalenie mi się podoba !!
OdpowiedzUsuńA ta kobaltowa sukienka jest prześliczna !!!!
:)
Kocham ten kolor, polecam Ci:)
Usuńbardzo ładnie ci w niebieskim :)
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie tą parówką po meksykańsku, haha:D
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci w tym kolorze włosów, pięknie tutaj lśnią. I świetnie odbija się kobaltowa sukienka od tego wiśniowego kolorku ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym w roboczym fryzie Tobie ładniej niż w misternie upinanych warkoczach czy dziwnych tapirach.
Naprawdę pięknie na tych zdjęciach wyglądasz.
W jakim mieście spędzałaś sylwestrową noc? Pytam z ciekawości :)
Pozdrawiam,
Marta
Dziękuję serdecznie za piękny komentarz! Faktycznie włosy fajnie urozmaicają każdy strój. Sylwestra spędziłam w Słupsku
UsuńDawno mnie u Ciebie nie było,a Ty chyba schudłaś sporo?
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie nosiłam koszul z kołnierzykiem,nie cierpiałam,a teraz proszę -tylko takie wynajduję w sh :)
Cześć Gosiunia, hehe nieee nie schudłam nic a nic! Niestety :( Pozdrowionka!
UsuńŚwietna stylizacja, bardzo lubię takie zestawy!!! Obserwuję i zapraszam do mnie:-)
OdpowiedzUsuńfajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuń