piątek, 25 maja 2012

KONKURS - Zielona Szafa - Zapraszam :)

Witajcie Kochane! Dziś przybywam do was z bardzo sympatycznym konkursem w sam raz na lato. Organizatorem i sponsorem jest świetny sklep internetowy Zielona Szafa, a tak naprawdę kryje się za nim Aneta - dziewczyna bardzo inspirująca, przesympatyczna i przedsiębiorcza, z którą chodzę razem do policealnej szkoły. 

Zielona Szafa to sklep posiadający całą gamę najróżniejszych ciuchów, zarówno vintage, dziewczęcych, zwiewnych, a także super trendy i na czasie. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, gwarantuję! 


Do wygrania:
Bon o wartości 50zł do Zielonej Szafy!
Wysyłka towaru gratis!

Prościutkie i sympatyczne zasady:
1. Zadanie dla was: ponieważ jesteśmy typowymi babami i zdarza nam się mieć gorszy dzień, chandrę, czasem pokłócimy się z chłopakiem, przyjaciółką albo tęsknimy za kimś lub jesteśmy wykończone obowiązkami i nic nam się nie chce chciałybyśmy usłyszeć wasze rady, pomysły i sposoby na radzenie sobie z takimi ciężkimi chwilami, co zrobić by uśmiech, siły, wigor i optymizm powróciły? Zainspirujcie nas! 

Warunek: użyjcie w waszych wypowiedziach jakkolwiek odmienione i jakkolwiek wkomponowane w kontekst słowa zielona i szafa (żebyście przypadkiem nie zapomniały o bon w jakim sklepie gracie:P)

2. Polubcie Zieloną Szafę na Facebooku (wiem, wiem, nie jest to fajny warunek i też tego nie lubię, ale chodzi o to, żebyście faktycznie go zapamiętały i być może w przyszłości wróciły do tego sklepu). Jeśli ktoś nie ma FB i bardzo nie chce mieć, to może ewentualnie obserwować blog Zielonej Szafy: http://zielona-szafa.blogspot.com/
Nie musicie lubić czy obserwować mojego bloga!!

3. Konkurs trwa dwa tygodnie do dnia 8.06.12 włącznie :)

4. Zwyciężczynię wybierzemy wraz z Anetą za dwa tygodnie same (żadne losowanie!). Decydujący oczywiście będzie komentarz pozostawiony pod tym postem. Zobaczymy który nam się najbardziej spodoba, będzie najciekawszy :)

Mam nadzieję, że z chęcią weźmiecie udział w konkursie, bo fatyga niewielka, a można zgarnąć jakiś fantastyczny ciuch! Na zachętę pokaz zaledwie niewielkiej części tego co możecie znaleźć w Zielonej Szafie:


Pozdrawiam serdecznie:)

12 komentarzy:

  1. Tam nie ma podanych rozmiarów ubrań. Poza tym, chyba nie każdy znajdzie czegoś dla siebie, plus size nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężkie chwile, rzeczywiście każdej z nas są bliskie. Znamy je tak dobrze jak bałagan w naszej SZAFIE, jak recepturę na nasze ulubione naleśniki, czy nawyki swojej przyjaciółki. Ale co zrobić, by smutki i chandry odeszły? Moim sposobem jest sen. Nie zawsze mamy na niego czas, ale jest on chyba najlepszym lekarstwem. Uwalnia on nas od myślenia, przez chwilę, którą na niego poświęcimy odprężymy się, nabieramy siły do walki z przeciwnościami losu. Inny sposób? Spacer, najlepiej z przyjacielem lub przyjaciółką. jak wiemy ZIELEŃ uspokaja, a rozmowa daje ulgę. Jeśli nie rozmowa, wspólne milczenie też jest dobre, bo wspólne. Gdy wolimy samotność możemy pozwolić sobie na chwilę z książką, ewentualnie na zjedzenie czegoś dobrego. Bo komu czekolada nie poprawia choć na chwilę nastroju? Jest jeszcze kilka sposobów, nie tylko dla bloggerek, ale ogólnie dla kobiet, chyba wiecie o co chodzi? z a k u p y :) Która z nas ich nie kocha?
    Przykłady, które podałam są banalne, ale całe nasze życie jest takie banalne, jesteśmy wbrew pozorom tak prostymi w obsłudze istotkami :)

    dominikamuszynska@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój sposób na Ciężkie Chwile jest prosty.
    Przeprowadzam się wtedy do szafy. Mam tam poduchy, zapas Toma Waitsa i herbatę od jednej z najwspanialszych kobiet na świecie. Początkowo chciałam też i na te chwile zaprosić T., ale tu jest za ciasno jak na nas dwoje. Wszędzie jest za ciasno na nas dwoje. Siedząc w szafie czuję, że stworzę scenariusz wszechświata, skomponuję melodie wszechświata, namaluję obraz wszechświata. Całe złe dni więc przesiaduję w wielkiej szafie. Tam nie boję się ciemności, nie myślę o chwilach, w których trawa nie jest zielona a niebo niebieskie. Lubię obserwować za to wkradającą się stróżkę światła. Lubię też zapach świeżo wypranych koszul. Układam się pomiędzy nimi i zatapiam. Usypiam się ciszą. I czasami wyciągam poezję tych mniejszych wielkich, kaszubską najczęściej, ratuję ją od zapomnienia wkładając na półki w głowie. Dzysô piakno spiéwie ptôszk, nigdë dosc.


    Gdy tutaj jestem, nie ma mnie tam. A tutaj jest dobrze. Dobrze mi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam kiedyś wpis na Twoim blogu, w którym wspomniałaś,że studiowałaś na wydziale geografii. Pamiętam tez inny post w którym to pisałaś o krótkiej pracy w szkole, co jak wynikało z postu podobało Ci się. Tak sobie myślę czy nie mogłabyś spróbować w I LO im Powstańców Wielkopolskich w Wągrowcu. Już od paru łądnych lat jest tam tylko jeden nauczyciel geografii, młody ale nie za bardzo lubiany przez młodzież. A jeśli nauczycielowi taka praca sprawia przyjemność to i uczniom nauka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy zerwałam z chłopakiem, moim poprawiaczem humoru stało się dodanie koloru do mojej szafy. Czarne, szare i stonowane kolory, które on lubił, zmieniłam na wesołe czerwienie, fiolety i zielenie. Odważyłam się też na szał w moim makijażu i po raz pierwszy w życiu zrobiłam sobie zielony oczy. Może to głupie, ale ogromną frajdę mi sprawiało to, że robię coś na co on krzywo się patrzył. I śpiewałam sobie w tedy w głowie "I'm sexy and You know it!". Od tego czasu, zawsze gdy mam zły humor, albo doła zakładam coś odważnego,(jak dla mnie), nakładam kolorowy makijaż na oczy i wychodzę na spacer by pokazać mu, sobie i całemu światu że się nie poddam :)
    (Nie mam face booka)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszędzie szorty :O jeeezuuu, w tamtym roku chodziła cały sezon w jednej parze, a w tym roku - nagle mam pięć par :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój sprawdzony sposób na gorsze dni i wszelakiej maści smutki?
    Wystarczy jeden telefon do moich sprawdzonych znajomych, koneserów wypraw górskich, z pytaniem, czy nie mają ochoty na jakąś przechadzkę. MAJĄ! W pośpiechu wyciągam z SZAFY mój sprawdzony plecak, który już niejednokrotnie towarzyszył mi na szlaku. Pakuję wszystko, co niezbędne, nie zapominając o aparacie i już po pół godzinie jesteśmy już w trasie. W tle pobrzmiewają nasze ulubione dźwięki, przez co 2godzinna podróż do Zakopanego mija w przeciągu ... 15 minut. W końcu docieramy na miejsce. Na Czerwone Wierchy wyruszamy z Kościeliska. Naszym pierwszym przystankiem jest Małą Łąka. Kładziemy się na ZIELONEJ łące, ciesząc nasze oczy pięknymi widokami i panoramą. W tle powiewa lekki, halny wiaterek, słychać świergot ptaków, zza krzaków uśmiecha się do nas niedźwiadek. Nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia. Pstrykam zdjęcia, śmieję się, odpoczywam. Chcę, by ta chwila trwała wiecznie. W końcu wyruszamy dalej. Po drodze zapominam o swoich troskach i problemach, spalam je wraz z kaloriami. Każda chwila sprawia mi radość. Docieramy na Małołączniak. Słoneczko przygrzewa, widzę blask w oczach moich przyjaciół, mam ochotę skakać i krzyczeć. Chwilo trwaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałym i skutecznym sposobem jest wybranie się na zakupy by uzupełnić swoją szafę o jakieś cudeńka. Przemierzając drogę na zakupy nie może zabraknąć delektowania się tą chwilą. Dobrym sposobem jest zahaczenie o jakąś zieloną łąkę, poleżakowanie i zjedzenie kawałka czekolady.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie najlepszym sposobem na wszelkie chandry jest kumulacja małych przyjemności. Dobra kawa, tabliczka ulubionej czekolady, papieros, pomalowanie paznokci (maksymalnie mnie to odstresowuje), a później odcinek ulubionego serialu albo przejażdżka na rowerze i dłuugi sen. Jeżeli udaje mi się zrobić to wszystko - od razu czuję się o wiele lepiej : )
    pannanatasha@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Na chandrę trzymam zakopany w szafie zestaw ratunkowy :D Zielona teczka, w której są same skarby. Zdjęcie z pierwszej kolonii w obciachowych dresach, rysunek 3-letniej kuzynki, na którym z trudem cokolwiek rozpoznajemy:), pocztówka przywołująca wspomnienia z wakacji, liścik miłosny z podstawówki z błędem ortograficznym w naszym imieniu... i inne drobiazgi, które same wywołują uśmiech na twarzy lub nawet smiech do łez. Teczka jest regularnie uzupełniana i niezawodnie pomaga!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy jest mi smutno ,gdy jest mi źle wtedy do Hospicjum dla Dzieci mieszczącym się w Krasnym wybieram się .Tam ciężko chore dzieci tak szczerze się do mnie uśmiechają ,że sił na kolejne dni w pracy mi dodają .Opowiadam im o tym jak pięknie rosną drzewa na rzeszowskich bulwarach i jakie cuda potrafi zdziałać wiara .One potrafią cieszyć nawet z najmniejszej drobnostki ,kiedy słońce na niebie za oknem się pojawi nawet gdy ptaszek piórko na parapecie zostawi .Tam nawet pielęgniarka daje z uśmiechem bolesnego zastrzyka bo radość dzieci nawet do najtwardszego serce przenika .Bierzmy z dzieci mieszkających w Hospicjum przykład bo ich nawet najgorszy zabieg nie załamuje a student się przejmuje gdy dostanie w indeksie dwóje .Chwytajmy dzień pełnymi garściami i zachwycajmy się eleganckimi ,nie wyzywającymi Naszej Ramonies stylizacjami .Zna się na ubraniach względem nich nie jest Zielona a otwarta modna Szafa do zaglądnięcia na jej blog zawsze Was przekona .
    P.S Dawniej moje smutki wraz z tabletkami ze mną do łóżka wchodziły ale teraz dzieci na równe nogi mnie postawiły .

    pozdrawiam:
    wara44@onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarz:)

Jeśli jesteś anonimowy - podpisz się!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...