Marzec bez czerni... trochę nie wychodzi ;)
Ostatnie dni przechodziłam głównie w dżinsach, adidasach/trampkach i bluzach. Najczęściej też były one czarne. Nie chciało mi się zupełnie stroić, a już na pewno nie kolorowo. Nastrój nie dopisywał.
W sobotę byłam na imprezie urodzinowej Han, na którą oczywiście ubrałam się nieco ładniej niż na co dzień, ale nie mam za bardzo zdjęć. Niemniej humor uległ poprawie i dzisiaj postanowiłam założyć spódniczkę i obcasy. Nie będę udawać, jak niektóre blogerki, że to są najwygodniejsze buty świata i mogę w nich śmigać cały dzień. Cóż, mam nadzieję, że za parę dni/tygodni nogi mi się do takich butów przyzwyczają i będę mogła w nich chodzić przynajmniej kilka godzin. Dziś spędziłam w nich dwie i było ciężko (jak zwykle w takich okolicznościach, miałam w torebce balerinki na wszelki wypadek!). Ale co mnie cieszy, ze względu na wysokość obcasa nie było problemu, z tym było spoko! Po prostu buty te mają rozmiar 37 i pół, a ja noszę 38, nawet czasem 39 więc tu chyba leży problem. Nie szkodzi!! One są tak niesamowicie śliczne, że dam radę!!
Co do reszty ubrań... Spódniczkę noszę rzadko, ponieważ trochę mnie denerwuje, że jest taka szeroka, ale kiedy patrzę na zdjęcia w niej to jestem nawet zadowolona. Czarna bluzka z meeega szerokim dekoltem to jedna z najstarszych rzeczy w mojej szafie. Wiecie jak to jest, jak się co chwilę kupuje nowe ciuchy w sh. Co jakiś czas następuje sprzątanie szafy i wywalanie nie noszonych ubrań, żeby zrobić miejsce nowym. Tym sposobem większość moich ubrań ma nie więcej niż rok. Jednak ta bluzka pamięta jeszcze czasy liceum i jakoś nie potrafię się jej pozbyć. Szary top na spodzie to jeden z niedawnych łupów w sh - urocze ma dżety i wykończenie, prawda?
Na koniec dodatki. Chusta jest dla mnie bardzo cenna, gdyż moja mama nosiła ją laaata temu. Moim zdaniem jest wyjątkowo ładna, podoba mi się jej wzór, kolor i te frędzelki. Na dodatek jest wyjątkowo miła w dotyku, czego niestety nie możecie poczuć. Pierścionek kupiłam w New Yorkerze za 10 zł, zielona bransoleta to pamiątka z Zakopanego, natomiast srebrno-czarna to jeden z prezentów, jakie dostałam na urodziny.
Bardzo podoba mi się połączenie fioletu i zieleni na chuście, paznokcie na fioletowo mam pomalowane już kilka dni, dlatego postanowiłam dobrać do tego zielone elementy (spódnica, pierścionek, bransoleta)
Niestety Słońce dziś świeciło jak chciało, więc niektóre zdjęcia są fajnie doświetlone, a niektóre już gorzej. Natomiast wiatr zadbał o to, żeby przypadkiem robienie zdjęć nie było zbyt miłe i przyjemne - latające wszędzie włosy doprowadzały mnie do szału, ale co począć :]
Buty - Next (sh)
Spódniczka - sh
Czarna bluzka - Orsay
Szary top - Mexx (sh)
Chusta - vintage