piątek, 9 września 2011

Znów we fiolecie + przegląd tygodnia

Dziś spędziłam trochę czasu w mieście z tatą, załatwiając mocno ważne, rodzinne sprawy. Ile czasu straciliśmy w korkach i objazdach, to nie straciłam chyba łącznie przez cały bieżący rok! Następnie zabraliśmy mamę i we trójkę poszliśmy na obiad do restauracji, bo było co czcić. Kto jest z Poznania ten wie, że całe miasto jest rozkopane. Kto mieszka na Grunwaldzie ten wie, że dostać się do centrum graniczy z cudem (wszystkie kluczowe drogi dojazdowe i skrzyżowania są w remoncie). Więc zamiast jechać na Stary Rynek postanowiliśmy poszukać jakiejś knajpki jak najbliżej domu. Postawiliśmy na pizzerię Tivoli, 10 minut drogi od nas. Jedzenie było autentycznie pyszne, kelnerka bardzo miła, a ceny przystępne. Pewnie tam jeszcze wrócimy!

Chociaż jest już dość zimno, ja zawzięcie postawiłam na sandały i rękaw 3/4. Zaklinam lato! Strój jest bardzo spontaniczny i jak zwykle wybierany w pośpiechu (czy ja kiedyś w końcu przestanę szykować się na ostatnią chwilę?). Spodnie dużo bardziej podobają mi się w wersji podwiniętej. W np. TYM poście mogliście zobaczyć je w innej aranżacji. Lubię w nich przetarcia i nieco nonszalancki charakter. Jakiś czas temu znalazłam w szafie zegarek. Kojarzę, że dostała go kiedyś mama, ale nigdy nie nosiła. Nie działał, więc poszłam do zegarmistrza i oto jest! Zupełnie nie mogę się przyzwyczaić, że mam  na ręce ZEGAREK, kiedy chcę wiedzieć która godzina - szukam komórki! Ale sądzę, że to kwestia czasu!
Spodnie - River Island, sh
Marynarka - Zara, sh
Szal - sh
Top - Atmosphere, sh
Buty - CCC
Torebka - Atmosphere, sh

 PRZEGLĄD TYGODNIA :)

Najlepsze śniadanie świata (sałata, kukurydza, pomidor, przyprawy, oliwa) i najlepsza na świecie herbata, znaczy się melisa! I kubek otrzymany od babci (piszę o TYM w tym poście)

Ekipa remontowa W KOŃCU zwinęła się z rusztowaniami. Co prawda tylko w naszym pionie, w innych klatkach wciąż są, ale przynajmniej remont naszego balkonu się SKOŃCZYŁ! Jupi!

Pizza, którą zrobiła moja mama. Zupełnie inna niż w pizzerii, ale przepyszna!

Ostatnie kwiaty, które uchowały się z wielkiego bukietu rwanych w ogrodzie w zeszłym tygodniu. I ja, no make-up za to z Tigerkiem.

I najsłodszy kot świata, Tiger ;)

Miłego wieczora!

10 komentarzy:

  1. fajna marynarka, słodki kiciuś

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny dzisiejszy zestaw :)A pizze- mniam pycha :) no i sałatka też :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta pizza wygląda prze pysznie! Zestaw fajny, ja sama do wczoraj chodziłam w sandałkach i liczyłam jeszcze na promyk słońca a dziś byłam zmuszona zmienić buty na emosze :(
    Niestety w tym roku pogoda nam nie dopisuje...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pizza mniam! Wczoraj także robiłam ;) Marynarka super!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pizza wygląda baardzo smacznie ta z pizzeri i ta produkcji mamy. ;)

    Że ty tam nie zamarzłaś. Mi od samego patrzenia na gołe stopy jest od razu zimniej! Co nie zmienia faktu,że wyglądasz ślicznie!

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. mmmmm pizza looks yum! and very cute kitty

    http://blogoftheprettythings.blogspot.com

    xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo Pizza mniam. Obie wyglądają bardzo smakowicie! Świetna bluzka i marynarka.

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę, a ja mam na odwrót. Jak nie mam zegarka to mi tak jakoś... łyso :D Fajny zestaw, bardzo mi się podoba. Niestety! Post zdominował Twój kot i jego najbardziej podziwiałam :D :D :D Jest przesłooooodziutki :*
    Domowa pizza zawsze będzie inna bo tam się nie oszczędza na dodatkach. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarz:)

Jeśli jesteś anonimowy - podpisz się!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...