Dziś spędziłam trochę czasu w mieście z tatą, załatwiając mocno ważne, rodzinne sprawy. Ile czasu straciliśmy w korkach i objazdach, to nie straciłam chyba łącznie przez cały bieżący rok! Następnie zabraliśmy mamę i we trójkę poszliśmy na obiad do restauracji, bo było co czcić. Kto jest z Poznania ten wie, że całe miasto jest rozkopane. Kto mieszka na Grunwaldzie ten wie, że dostać się do centrum graniczy z cudem (wszystkie kluczowe drogi dojazdowe i skrzyżowania są w remoncie). Więc zamiast jechać na Stary Rynek postanowiliśmy poszukać jakiejś knajpki jak najbliżej domu. Postawiliśmy na pizzerię Tivoli, 10 minut drogi od nas. Jedzenie było autentycznie pyszne, kelnerka bardzo miła, a ceny przystępne. Pewnie tam jeszcze wrócimy!
Chociaż jest już dość zimno, ja zawzięcie postawiłam na sandały i rękaw 3/4. Zaklinam lato! Strój jest bardzo spontaniczny i jak zwykle wybierany w pośpiechu (czy ja kiedyś w końcu przestanę szykować się na ostatnią chwilę?). Spodnie dużo bardziej podobają mi się w wersji podwiniętej. W np. TYM poście mogliście zobaczyć je w innej aranżacji. Lubię w nich przetarcia i nieco nonszalancki charakter. Jakiś czas temu znalazłam w szafie zegarek. Kojarzę, że dostała go kiedyś mama, ale nigdy nie nosiła. Nie działał, więc poszłam do zegarmistrza i oto jest! Zupełnie nie mogę się przyzwyczaić, że mam na ręce ZEGAREK, kiedy chcę wiedzieć która godzina - szukam komórki! Ale sądzę, że to kwestia czasu!
Spodnie - River Island, sh
Marynarka - Zara, sh
Szal - sh
Top - Atmosphere, sh
Buty - CCC
Torebka - Atmosphere, sh
PRZEGLĄD TYGODNIA :)
Najlepsze śniadanie świata (sałata, kukurydza, pomidor, przyprawy, oliwa) i najlepsza na świecie herbata, znaczy się melisa! I kubek otrzymany od babci (piszę o TYM w tym poście)
Ekipa remontowa W KOŃCU zwinęła się z rusztowaniami. Co prawda tylko w naszym pionie, w innych klatkach wciąż są, ale przynajmniej remont naszego balkonu się SKOŃCZYŁ! Jupi!
Pizza, którą zrobiła moja mama. Zupełnie inna niż w pizzerii, ale przepyszna!
Ostatnie kwiaty, które uchowały się z wielkiego bukietu rwanych w ogrodzie w zeszłym tygodniu. I ja, no make-up za to z Tigerkiem.
Pizza, którą zrobiła moja mama. Zupełnie inna niż w pizzerii, ale przepyszna!
Ostatnie kwiaty, które uchowały się z wielkiego bukietu rwanych w ogrodzie w zeszłym tygodniu. I ja, no make-up za to z Tigerkiem.
I najsłodszy kot świata, Tiger ;)
Miłego wieczora!
super zestaw! sh rządzą! :D
OdpowiedzUsuńfajna marynarka, słodki kiciuś
OdpowiedzUsuńFajny dzisiejszy zestaw :)A pizze- mniam pycha :) no i sałatka też :P
OdpowiedzUsuńTa pizza wygląda prze pysznie! Zestaw fajny, ja sama do wczoraj chodziłam w sandałkach i liczyłam jeszcze na promyk słońca a dziś byłam zmuszona zmienić buty na emosze :(
OdpowiedzUsuńNiestety w tym roku pogoda nam nie dopisuje...
Pozdrawiam.
Pizza mniam! Wczoraj także robiłam ;) Marynarka super!!
OdpowiedzUsuńpizzunia mniam !
OdpowiedzUsuńPizza wygląda baardzo smacznie ta z pizzeri i ta produkcji mamy. ;)
OdpowiedzUsuńŻe ty tam nie zamarzłaś. Mi od samego patrzenia na gołe stopy jest od razu zimniej! Co nie zmienia faktu,że wyglądasz ślicznie!
pozdrawiam.
mmmmm pizza looks yum! and very cute kitty
OdpowiedzUsuńhttp://blogoftheprettythings.blogspot.com
xxx
Ooo Pizza mniam. Obie wyglądają bardzo smakowicie! Świetna bluzka i marynarka.
OdpowiedzUsuńNo proszę, a ja mam na odwrót. Jak nie mam zegarka to mi tak jakoś... łyso :D Fajny zestaw, bardzo mi się podoba. Niestety! Post zdominował Twój kot i jego najbardziej podziwiałam :D :D :D Jest przesłooooodziutki :*
OdpowiedzUsuńDomowa pizza zawsze będzie inna bo tam się nie oszczędza na dodatkach. Pozdrawiam! :)