Pralinka

Bardzo bym chciała znowu móc odetchnąć z ulgą, cieszyć się życiem, chcieć się budzić rano, ale w chwili obecnej za dużo na mnie zleciało. Więc w ramach typowego już dla mnie odprężenia pokazuję zdjęcia na blogu i ograniczam się jedynie do małego komentarza.

Zdjęcia z wypadu z rodzicami do kawiarni, wszyscy się u mnie w rodzinie cieszą i świętują z powodu, o którym bąknęłam w poprzednim poście. Ja robię dobrą minę do złej gry. Wyjście miało miejsce dzień po tym z poprzedniego posta, więc odruchowo już mam na sobie te same spodnie, tak samo podwinięte. Bluzkę kupiłam już jakiś czas temu w sh, ale jakoś nie nosiłam. Do całości dobrałam malinowy sweterek, bo po 1. bardzo polubiłam ubierać się w żywe kolory, po 2. wesołe barwy poprawiają nastrój. Buty po prostu mi pasowały do tego zestawu, a torebka nie mogła absolutnie być czarna, bo to by było zbyt banalne.

W najbliższym czasie szykują mi się większe zakupy, pierwszy raz od nie wiem jak dawna. Najpierw jednak muszę się uporać z moim balastem okropnym, a potem... marzę o czarnych rurkach, botkach na jesień, co najmniej 2 nowych torebkach, żorżetowej bluzce, chinosach i... to na razie wszystko.

Spodnie - River Island, sh

Top - Zara, sh

Kardigan - Atmosphere, sh

Buty - Deichmann

Torba - zwykły sklep

Naszyjnik - spontaniczny dobór srebrnych zawieszek, jakie mam w domu

Kolczyki - Cropp