Witajcie, pogoda jak i fakt, że dziś wolny dzień zachęcają do rodzinnego spaceru. Tak się jednak składa, że źle się czuję i ograniczyłam się jedynie do krótkiego wyjścia po ROGALE. Nie mogłam tego odpuścić!
Co roku w Święto Niepodległości czuję się zaszczycona, że jestem z Poznania, bo właśnie w Wielkopolsce je się rogale marcińskie. Uwielbiam, serio, uwielbiam te delicje, są rewelacyjne! Cały rok czekam, aby się ich nawpieprzać i jak przychodzi ten dzień to się nie ograniczam! Rogale nie są byle jakie! Robione są według konkretnego przepisu i muszą spełniać określone wymogi. Zrobione są z ciasta półfrancuskiego, a nadzienie z białego maku zawiera liczne dodatki: wanilię, mielone daktyle lub figi, cukier, śmietanę, rodzynki, masło i skórkę pomarańczową. Niestety różne cukiernie zawsze będą robiły nieco inne rogale, w ciągu ostatnich dni jadłam zarówno pyszne, perfekcyjne, jak i takie nieco za słodkie, polane za dużą ilością lukru, za suche lub za miękkie.
Jestem bardzo ciekawa ile poznanianki zjadły dzisiaj rogali, przyznajcie się! Ja jak na razie 1,5 (ale wczoraj też 2...) eh, od jutra odchudzanie! ;) Jestem też bardzo ciekawa czy osoby z innych części Polski znają tę tradycję i smak rogali? Co o nich sądzicie?
pysznie :)
OdpowiedzUsuńja dzisiaj pierwszy raz o nich słyszałam, ale z chęcią bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńja jestem z województwa łódzkiego i u mnie w cukierniach tez były te rogale:)Karola
OdpowiedzUsuńzjadłam jednego dzisiaj, a to i tak na raty - za duże są dla mnie :P ale smakują najlepiej!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich nie raz, jednak nigdy nie miałam okazji by spróbowac :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Ja mam na codzień rogale z czekoladą, w warszawie, w piekarni pieczywo z tradycjam i kocham je nad życie!
OdpowiedzUsuńqrcze, powiem Ci, że jeszcze nigdy nie jadłam tych rogali, a wyglądają przepysznie ;) widziałam w tv jak sie robi, piecze itp., ale u siebie w cukierni nie spotkałam,
OdpowiedzUsuńzresztą ja z drugiego końca PL, moze u nas nie robią? ;D
znam tę tradycję od kiedy poznałam mojego męża;-))) a mąż ma na imię oczywiście: Marcin!!;-))
OdpowiedzUsuńaaa zglodnialam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę poznaniakom!!!! U nas takich nie ma :(
OdpowiedzUsuńmniam mniam!!!
OdpowiedzUsuńja zjadłam dzis makowca zawijanego,którego sama upiekłam :)
OdpowiedzUsuńCo roku słyszę o tych rogalach, muszą być na prawdę pyszne, niestety w moich rejonach ich nie ma.
OdpowiedzUsuńNie ma u mnie takich ale pysznie wyglądają....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńklasyk :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam. nie ma listopada, bez rogali. mam nadzieję, że jutro jeszcze też będą - muszę kupic kolejną partię :D
OdpowiedzUsuńmój brat dość często jeździł w swoim czasie do Poznania i zawsze przywoził rogale:) dość specyficzne ale mnie bardzo smakowały:)
OdpowiedzUsuńu mnie są rogaliki z nutellą, rarytas...:D:D:D
OdpowiedzUsuńja już od 5 lat mieszkam w PO, a w tym czasie zjadłam może 1 rogala .. jednak studencka kieszeń jakoś zabrania mi kupować pieczywa za 25-35 zł za kg.. od zawsze zastanawia mnie, skąd ta cena?;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że takiego rogala jadłam chyba raz we Wrocławiu. Obchodzenie dnia św. Marcina znam z Niemiec. Tutaj obchodzone jest w ten sposób, że dzieci kupują lub robią lampiony, a następnie idą z nimi w pochodzie przy muzyce i np. śpiewają. Sama jako przedszkolak na parę dni przed pochodem w przedszkolu kleiłam z mamą taki lampion. Później szliśmy z nim przez miasto, a na końcu pochodu każdy dzieciak dostawał torbę ze słodyczami + taki wypiek. Potem jak byłam w podstawówce było to samo ale sam wypiek. Wypiek na tę okazję wyglądał jak ciastek ze Shreka i miał w łapce fajkę z gipsu chyba. Wczoraj taki pochód dzieciaków zablokował całą naszą ulicę :) Tych pochodów jest niemal tyle ile szkół i przedszkoli :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie tutaj takich rogali nie widziałam :)