Wróciłam z pierwszego w mym życiu Woodstocku. Generalnie jestem bardzo zadowolona z tych 4 dni zabawy. Jestem pod wielkim wrażeniem organizacji całości, zabezpieczenia wszelkich potrzeb, różnorodności atrakcji, Jurka, atmosfery, ogromu terenu oraz ludzi i namiotów. Tego się nie da opisać, po prostu trzeba zobaczyć! Na razie mam dość i jestem szczęśliwa, że się wykąpałam i będę spać w moim łóżeczku, jednak jestem zdania, że przygoda jest warta przeżycia! Pogoda sprzyjała nam bardzo, może było nawet ZA ciepło. Nie odważyłam się wziąć aparatu fotograficznego, więc pozostało mi robienie zdjęć komórką. Jestem mile zaskoczona, wyszły całkiem fajnie. Podzielę się niektórymi z wami i kładę się spać. Ledwo żyję!
Jeden z moich ulubionych widoków, ogrom namiotów (w zasadzie to jest nic w stosunku do całości!) i duża scena w tle.
Ja z moimi towarzyszkami pod sceną. To był jeden z pierwszych dni, więc tłumy były znośne.
Jedyna ulewa trwała krótko, zaraz po niej wyszło słońce i fajna tęcza.
Jestem pod wrażeniem funkcjonowania służb medycznych. Co chwilę słychać było "karetkę", alkohol + palące słońce z łatwością prowadziło do zasłabnięć. Mnie to na szczęście ominęło. Kupy śmieci widoczne po prawej stronie były dosłownie wszędzie! A ostatniego dnia niemal chodziło się po śmieciach. Duży minus!
Poranna herbata i spacer. W tle góra, z której zrobione zostało pierwsze zdjęcie. Mój blady wtedy brzuch teraz jest mocno czerwony! W ogóle cała jestem czerwona, poza nogami.
W ramach souveniru przyjechały ze mną do domu te słodkie kolczyki, jak również zestaw bransoletek rzemykowo-koralikowych. Niestety ostatniego dnia przepadła moja ukochana pieszczoszka, bardzo mi jej żal! Jednak okoliczności w jakich się to stało trochę rekompensują stratę. Mianowicie spadła mi z ręki podczas intensywnego tańca pod sceną na Prodigy (które, nawiasem mówiąc, zagrało zajebiście, ale bardzo nie podobało mi się ich zachowanie w stosunku do publiki, dali ciała).
Zrobiłam zdjęcie puszce, ponieważ szalenie mi się podobał jej okolicznościowy design ze znaczkiem Woodstocku. Zastanawiam się ile sprzedali puszek, podejrzewam, że kilka(naście) milionów. Ludzi rozbiło się ponoć 500 tysięcy, nie mówiąc o przyjezdnych na samo Prodigy.
To chyba tyle na dziś. Nie mam weny na więcej, jestem bardzo zmęczona. Do usłyszenia!
Musialo byc fajnie :)
OdpowiedzUsuńsuper że się świetnie bawiłaś;D bałaganu i tłumu nie dało się uniknąć ale liczy się dobra zabawa!:D buziaki :):*
OdpowiedzUsuńFajny reportaz, chociaz to nie moje klimaty wyglada na prawde ciekawie.
OdpowiedzUsuńja byłam dwa razy na woodstocku ,ale ten odpuściłam z powodu natłoku ludzi "na samo Prodigy"
OdpowiedzUsuńteż byłam 2 razy na Woodzie, ale w tym roku nie zachęciły mnie zespoły.. to pierwsze zdjęcie nie oddaje tego, ile tam jest namiotów;( [kiedyś zrobiłam podobne]
OdpowiedzUsuńja również byłam 2 razy na Woodstocku, ale teraz już mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę Ci, zawsze chciałam pojechać na Woodstock, ale nie mam zgranej ekipy.
OdpowiedzUsuńniezły tłum i lekki bałagan ale grunt że zabawa była udana :)
OdpowiedzUsuńHohoho :) To poszalałaś :) Tłumy niezłe, ja bym nie czuła się komfortowo :P Fajową masz opaskę na włosach ;)
OdpowiedzUsuńja gdy tylko wyrwę się spod skrzydeł rodziców zawitam na Woodstock. Bardzo Ci zazdroszczę takiej zabawy ;)
OdpowiedzUsuńlovely blog! :]
OdpowiedzUsuńod dwóch lat zbieram się żeby pojechać na Woodstock i coś mi się nie udaje :P ale widzę, że było zajebiście :D
OdpowiedzUsuńnajbardziej zazdroszczę Prodigy :)
OdpowiedzUsuńsuper zdjcia! zazdroszcze Ci, tez chcialam tam byc
OdpowiedzUsuńWażne, że była dobra zabawa....pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńSuper fotki! Nawet odważyłaś się pokazać górę od bikini :p Wyglądasz rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńMoje koleżanki co roku jeździły na Woodstock, a ja nigdy nie miałam odwagi! Ale zawsze mi się wydawało, że każdy przynajmniej raz powinien się wybrać!!