Nikogo nie zaskoczę narzekając, że jest zimno i mokro i do dupy. Nie będę też oryginalna mówiąc, że jesień przyszła zbyt nagle, zbyt szybko i w ogóle wszystko jest ble. Podobno ma jeszcze być ładnie, ale póki co mam już wizję nadchodzących świąt, ochotę na czekoladę, cynamon i pieczone jabłka, a ponad wszystko - grzaniec. To już świadczy o JESIENI.
Dzisiaj na dworze jedyną pociechą był mi nowy płaszcz, tym fajniejszy, że z second handu, a do tego nowy komin z Biedry, który założyłam od razu - jeszcze z metką ;)
A niecały tydzień temu chodziłam w cienkiej kurteczce dżinsowej, sukience, w pełnym słońcu... Kiedyś second handy były moim ukochanym miejscem robienia zakupów, potem miałam ochotę w końcu zacząć mieć coś z normalnych sklepów, a potem to w ogóle niemal przestałam robić zakupy, bo coś mi się odwidziało. Niedawno "po latach" byłam raz, drugi, trzeci w sh i... złapałam na nowo haczyk!
Na niedzielnym spacerku miałam sukienkę z H&M, ale do tego kurtkę dżinsową z second handu, w której się zakochałam w sekundę. Z pewnością należy do moich top 10 wszelakich zakupów lumpeksowych. Krój ramoneski, mięciutki i wygodny materiał, a do tego baskinka! Dla mnie wow!
Takie zdjęcia napawają mega energią i radością. Dziś humor mam przedni, w końcu wolne! Przyjemności i wam życzę!