poniedziałek, 29 października 2012

Cudowne spotkanie rodzinne

Cześć,

za mną bardzo intensywny tydzień! Nie narzekam, bo wydarzyło się sporo pozytywnych rzeczy. Lubię, gdy wiele się dzieje, wtedy czuję, że żyję, mam więcej sił na wszystko, organizm się mobilizuje, humor się poprawia i w głowie rodzi się wiele pomysłów. Poza tym nie mam ostatnio czasu myśleć jak bardzo mi smutno z powodu nadchodzącej zimy, której nienawidzę. I dobrze!

W ubiegłym tygodniu miałam przyjemność spotkać wiele świetnych osób, w tym rodzinę, która na stałe mieszka w Holandii. Rok temu też byli u nas z wizytą, TU jest post z tego wydarzenia. Jest mi przykro, że mieszkają tak daleko, bo z tak świetnymi ludźmi chciałoby się przebywać dużo częściej. Jest taka zasada właśnie, by spędzać czas z osobami, które dobrze na nas wpływają, inspirują nas, poprawiają humor, "ciągną w górę", natomiast by unikać ludzi, z którymi (czasem z nieokreślonych przyczyn) czujemy się źle, słabo i smutno. Niestety nie zawsze możliwe jest postępowanie zgodnie z tą zasadą. Niemniej ostatnia środa spędzona była z całą pewnością z takimi osobami, o których można mówić jak najlepiej!

Całe spotkanie upłynęło pod znakiem ekhm... obżarstwa, winka, rozmów angielsko-niemiecko-polskich, rodzinnej i wesołej atmosfery, koncertów operowych (mój wujek jest tenorem i zafundował nam mały pokaz wraz ze swoją ukochaną), a także wielu inspiracji na przyszłe miesiące czy lata. 


Goście byli bardzo hojni i nie przyjechali z pustymi rękoma. Dostaliśmy od nich sporo świetnych rzeczy rodem z Holandii. Hitem są moje ukochane Stroopwafels niedostępne w Polsce (chyba, że podróby, ale nie są aż tak smaczne!), na które bardzo czekałam. Nie zabrakło także innych łakoci popularnych w Holandii, takich jak wędzona Gouda, pierniki, cukierki anyżowe w kształcie domków z Amsterdamu i ekologicznej kawy. Poza tym tata dostał skarpetki z bambusa, mama kosmetyki z The Body Shop, a ja prześliczną bransoletkę. 

Gwiazdor był u nas już w październiku, bez kitu :D


Odzień:
Spódniczka - Reserved
Sweterek - sh
Czarny top - H&M
Naszyjnik z kolcami - Allegro
Kolczyki czaszki - H&M
Buty - ul. Półwiejska. Wciąż te same :]

wtorek, 23 października 2012

Relaks na trawce

Cześć, czeeść

jaka szaruga za oknem, nie? Tym chętniej wracam do zdjęć z weekendu, kiedy było pięknie, słonecznie i jeszcze do tego wesoło. Tak się cieszę, że mieliśmy czas by posiedzieć trochę na trawce w okolicy Starego Browaru w przerwie między zajęciami. Gdyby nie kolorowe liście dookoła, można by pomyśleć, że jest wiosna - tak było cieplutko i przyjemnie. 

Strój mój też był iście wiosenny. Jasna, notabene ulubiona tego lata, spódniczka w kwiaty, do tego biała marynarka i błękitna bluzeczka z falbanką przy dekolcie - czułam się w tym zestawie wyśmienicie. Dwa kwiaty przypięte do marynarki to coś co uwielbiam, wie to każdy kto mnie zna. Dodają zestawowi "mojego" charakteru, urozmaicają go, rozświetlają. Mam obawy, że zimą nie będzie można już ich nosić, ale... właściwie dlaczego nie? Zaaranżowane odpowiednio będą wyglądać chyba fajnie, co o tym sądzicie?


Spódniczka, marynarka, bluzka - sh
Kwiaty - H&M
Torebka - Deichmann
Buty - ul. Półwiejska
Kolczyki - prezent od Jadzi

Wiecie jak ciężko się robi zdjęcia w tak ostrym słońcu? O.o

niedziela, 21 października 2012

Zdobna bluzka na Placu Wolności

Za mną dwa cudowne dni. Post z wczorajszego pojawi się za jakiś czas, a dziś będzie... z dziś. 

Od rana byłam w szkole na fantastycznych zajęciach z fotografii. Nie wiem ani kiedy minęło wiele godzin, było ciekawie, zajmująco, nauczyłam się sporo rzeczy. Niesamowicie drażnią mnie niektórzy ludzie, którzy tylko patrzą, żeby skończyć zajęcia wcześniej. Ludzie, ogarnijcie się, to nie przedszkole. Nikt wam nie każe chodzić do szkoły, robicie to dla siebie. A nikt mi nie powie, że te zajęcia są nudne, bo jakby były to bym jeszcze zrozumiała chęć ucieczki. 

Po szkole przeszłam się z Gosieńką na spacer. Pogoda była, powiedziałabym... magiczna. Względnie ciepło, słonecznie, ale jednocześnie wszystko spowite mgłą. Klimat iście bajkowy, acz nie do końca widać to na zdjęciach. Cisza, spokój, radość, relaks. Kocham moje miasto.

Przejdźmy do wyglądu... Bluzka to mój najnowszy i pierwszy od bardzo dawna łup z second handu. Zachwyciłam się nią, bo jest niebanalna, zdobna, ciekawa, a zarazem delikatna, zwiewna i kobieca. Dzisiaj rano oczywiście zaspałam, spóźniłam się pół godziny na zajęcia, a strój komponowałam w mega pośpiechu. Stąd spory błąd: kolorystyka. Ha, ostatnio porządkując szafę pozbyłam się niemal wszystkich beżowych rzeczy, bo mi w tym kolorze niedobrze. Zostawiłam sobie tylko kilka co ciekawszych bluzeczek i ten sweterek (jest mega cieplutki i miękki), obiecując sobie, że będę go nosić z czymś żywym pod spodem. Dziś niestety zapomniałam o tej zasadzie i efekty widać poniżej: wyglądam jak chory trupek. 

Olga, Olga, Olga - nie ubieraj się na beżowo!!

Eh i włosy wołają o pomstę do nieba! Ale na nadmiar czasu niestety nie narzekam, że tak powiem, więc mam pewne obsuwy! A w ogóle to mam sporo, sporo planów urodowo-hobbystyczno-rozwojowo-edukacyjno-pracowniczo-rozwojowych i tylko czymajcie kciuki, abym miała czas i energię, by je zrealizować!

Zdecydowanie nie jest to mój najlepszy outfit, ale dzień i spacer tudzież bluzka są/były tak piękne, że musiałam się nimi z wami podzielić :)

Urzekająca fryzurka Gosi. Chcę taką!
Moje ulubione, koronkowe skarpetki. Mała rzecz, a dodaje smaczku. 
Rumaczek w tle. Póki się nie poddam, będę nim jeździć. Zimo - spadaj!

 Bluzka, sweterek - sh
Spodnie - New Yorker
Buty - ul. Półwiejska

Pozdrowionka :D

niedziela, 14 października 2012

Weekend w Zalasewie.

Witam Kochani, jestem dzisiaj bardzo zadowolona, bo wróciłam właśnie z cudownego wieczora i nocy i poranka. Oj tak, uwielbiam to. Madzia, Krecha, Jadzia (jest rym!) - thanks!

Gospodarze mieszkają pod Poznaniem, zazdroszczę im bardzo świeżego powietrza, fajnych widoków i bliskości natury. Bardzo lubię tam jeździć. Na blogu pojawiła się kiedyś notka stamtąd, o tu

Spotkanie upłynęło pod znakiem:
 - robienia i spożywania pizzy
 - rozmów
 - wspomnień ślubnych
 - i innnych :D

Na sobie mam: 
 - zwykłą, prostą spódniczkę
 - uroczą bluzeczkę, którą lubię za kolory, wzór i rękawki
 - przemiły w dotyku, ciepły sweterek, który dodatkowo jest fajny dzięki sznureczkowi w pasie
 - futrzaną torebkę, zakupioną rok temu, idealną na jesień i zimę
 - kolczyki od Alice, bransoletkę pomarańczową kokardkę z Drogerii Natura

Lubię się ostatnio bawić w takie fryzurki. Powiedziałabym, że są wygodne, gdyby nie to, że mam miejscami za krótkie włosy i wciąż muszę poprawiać wysuwające się kosmyki. Ale tak czy siak, dobrze się w czymś takim czuję. 

Makijaż w kolorach pomarańczowo-fiolerowym jest obecnie moim ulubionym. Sama nie wiem, czy dopasowałam go pod strój, czy strój pod niego ;)


 Pozdro!:)

czwartek, 11 października 2012

Wspomnienie lata :D

Dziś za oknem mam deszcz i szarugę, od rana niemal siedzę przy włączonym świetle - jak tu nie załapać jesiennej doliny? Moja propozycja na poradzenie sobie z tym fantem to powrót do chwil, gdy było pięknie, ciepło, słonecznie, a najlepiej jeszcze szczęśliwie. Zatem przejrzałam je sobie, uśmiechnęłam się do siebie niejednokrotnie, a na końcu BUM, wylądowały na blogu!

Zauważcie, że nie ma żadnego zestawu w spodniach! Noszę i nosiłam głównie spódniczki i sukienki - to jest to co lubię najbardziej! Czas się przestawić na jesień. Przyznaję - mam z tym kłopot. Ale robię co  mogę, nie poddajemy się, dziewczęta! Cieszmy się każdą chwilą! 

Ah, a żeby wam też poprawić humor w tą jesienną szarugę, chciałabym zaproponować konkurs. Więcej info już pojawi się do końca tygodnia. Zapraszam już teraz, bo naprawdę będzie warto!

Który zestaw podoba wam się najbardziej? :)



 Pozdrawiam wszystkich serdecznie! 

środa, 3 października 2012

Wygodne upięcia do pracy

Siemanko, nie mam czasu na nic ostatnio, także na blogowanie. Ale relaksując się dzisiejszego wieczora, znalazłam parę zdjęć... cóż, przyznać to trzeba, że samojebek tak zwanych (hehe śmieszne słowo), uwieczniających moje fryzurki do pracy. Gdy idę na 6 to naturalnie nie mam czasu ani na wyszukane fryzury (= robię zwyyyyykłą kitkę), ani na robienie zdjęć. Ale w innych okolicznościach lubię sobie coś pokombinować. 

A propos pracy, dostałam L4 do przyszłego wtorku i... choć wszyscy, którym to mówię pukają się w czoło, to jest mi z tej przyczyny bardzo źle i smutno. I jestem w ogóle bardzo zła - chcę do pracy! No ale nie mogę. 

Jutro mały event modowy, wybieram się na Ciuch-Change, liczę na jakieś ciekawe zdobycze! Największą mam nadzieję na jakąś miłą sukienkę! Sukienki kocham i chciałabym mieć zdecydowanie więcej. Tzn. mam całkiem sporo letnich, ale na jesień i zimę to znalazłyby się hm... może 3, przy czym one wcale nie są grube tylko nadające się do zaadaptowania na zimę

ZAPRASZAM W WOLNEJ CHWILI NA:
* wyprzedaż szafy: KLIK
* mojego fejsbuka: KLIK
* mojego bloga o samorozwoju: KLIK


1. FRYZURA
Zdjęcia jeszcze z czerwca! To jedno z najczęściej robionych upięć do pracy: 
 - z przodu "czub", 
 - włosy gładko zaczesane do tyłu w wysoki babciny koczek
 - OBOWIĄZKOWO kwiat od dołu
Kolczyki - perełki z F&F


 2. FRYZURA
Prostsza wersja fryzury nr 1 ("czub" + zwykła kitka). Ale w tym wypadku na uwagę zasługuje makijaż. Nie ma przeciwwskazań, bym taki nosiła. Pamiętam, że tego dnia jedna pani, która przyszła na kawkę zapytała mnie co mam na ustach, bo to piękny kolor :) Kolczyki - jedne z naaaaaaaajukochańszych do pracy - mega mega czachy z H&M.


3. FRYZURA
To moja wariacja sprzed paru dni. Zrobiłam dobieranego zaplatańca wzdłuż czoła z jednej strony oraz zwykłego warkoczyka z drugiej strony. Oba połączyłam z resztą włosów w jednego dużego warkocza i ozdobiłam dodatkowo kwiatkami - bardzo wygodne upięcie i do tego efektowne. Kolczyki to mój nowy nabytek z Claire's. Generalnie możemy nosić tylko małe kolczyki, najlepiej wkrętki, ale zaryzykowałam z tymi w sumie niedużymi skrzydłami (piękne, nie?) i uszło mi to płazem hehe. 


4. FRYZURA
Zdjęcia są najgorsze, ja wiem, i nie oddają uroku tej fryzury (robiłam je na hipermegatotalnie szybko 3 minuty przed wejściem do pracy, a jeszcze czekało mnie prasowanie koszuli :P). Ale mi się ona podoba na tyle, że chciałam się nią na blogu podzielić. Podobnie jak we fryzurze 3. zrobiłam warkocza wzdłuż czoła i pociągnęłam go aż do końca. Wszystkie włosy zebrałam w niedbałego (nie do końca zamierzenie! Po prostu mam pocieniowane włosy, więc nie bardzo mnie słuchają:P) koczka z boku głowy, a po przeciwnej stronie wpięłam kwiaty. Od przodu fajnie to wyglądało, bo po lewej stronie głowy był warkocz, a od tyłu po prawej wystawał koczek. 


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
I na koniec końców: znam ten utwór od jakiegoś roku, ale wczoraj coś mnie trafiło (chyba szczała amora) i pokochałam go! 
Najlepszy moment: od 2:07 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...